Tego roku postanowiłem popływać znów po Bałtyku. Rozmawiając o tym ze znajomymi przed rejsem, często spotykałem się z opiniami negatywnymi. Po co chcesz tam jechać, Bałtyk jest brudny, trudny i brzydki, nie lepiej gdzieś w ciepłe kraje? Taka opinia krąży niestety wśród turystów i żeglarzy. Moim zdaniem jest to opinia bardzo krzywdząca. Moim zdaniem Bałtyk jest czysty, dziki i niesamowicie piękny, pod warunkiem, że wypłyniemy poza południowe jego wybrzeże. Niestety naszemu wybrzeżu nie sprzyjają wiatry, a Wisła i Odra niosą ze sobą ogromną masę zanieczyszczeń. Dziś podzielę się doznaniami z wizyty na jednej z bałtyckich wysp.
Wypływając z portu w Gudhjem na bardzo znanej wyspie Bornholm kierujemy dziób w stronę Szwecji, a dokładniej w stronę wyspy Christianso. Najlepiej zapłynąć tam po godzinie 18:00, ponieważ wtedy odpływa ostatni prom z wyspy i znika cała turystyczna hałastra. Wtedy możemy poczuć prawdziwy klimat tej wyspy, zostają tylko żeglarze i mieszkańcy, których pomimo liczebności praktycznie w ogóle nie widać.
Wpływamy od południowej strony, kierując się na sektorówkę (którą koniecznie należy zwiedzić, jest to mały domek wielkości WC pomalowany na biało, a przez szybki możemy zobaczyć jego prosta budowę). Po wejściu do portu i zacumowaniu możemy od razu rozpocząć zwiedzanie wyspy. Płatności za postój możemy dokonać później w parkomacie lub, jak kto woli, portomacie. Polecam zacząć od mniejszej wyspy Frederikso połączonej mostem z 1912 r. (dla zobrazowania: rok zatonięcia Titanica). Kierujemy się za ostatnie zabudowania. Znajduje się tam kąpielisko miejskie. Niesamowita przygoda czeka tych, którzy odważą się wskoczyć do zimnej, ale i krystalicznie czystej wody. Kąpielisko usytuowane jest za skałami, więc nie ma tu fal. Woda jest tak przejrzysta i niezmącona, że skacząc do niej z pomostu widzi się dokładnie skały, które znajdują się trzy metry pod wodą. Nawet w wietrzną pogodę można tu przyjść, ponieważ tuż przed pomostem stoi piękna wiata, w której można się przebrać, a potem już tylko biegiem do morza. Po kąpieli wracając przebrać się na jacht, możemy zwiedzić tutejszy areszt (wiecznie otwarty, nawet nocą), a w nim celę, w której był więziony Jakub Dampier, duński więzień polityczny, lub tutejsze muzeum, o którym nie opowiem, ponieważ było zamknięte.
|
|
Zaczęliśmy od kąpieliska, ale najpiękniejsza tutaj jest zabudowa. Wszystkie tutejsze budynki pochodzą z okolic XVII wieku i do dnia dzisiejszego są budynkami militarnymi, jednak wynajmowanymi ludności cywilnej z zastrzeżeniem nie zmieniania elewacji. Przez co czujemy się jakbyśmy cofnęli się kilkaset lat wstecz. Jedynie gdzieniegdzie porozrzucane zabawki dzieci psują ten efekt, ale w znikomym stopniu. Budynki pomalowane na żółto były koszarami, magazynami, więzieniami itp., zaś urokliwe małe domki z kamienia i ogródkami były dawniej domkami oficerskimi. Gdzieniegdzie są wykute w skale baseny na deszczówkę które są do dziś stosowane jako zbiorniki wody pitnej. Zaś cała ziemia, która znajduje się na wyspie została tu dowieziona. Proces wyglądał następująco: przypływał statek wyładowany ziemią w formie balastu i odpływał wyładowany kamieniami, których tutaj jest sporo. Spacerując po wyspie między budynkami ma się wrażenie, jakbyśmy byli w jakieś grze komputerowej.
|
Najwyższym budynkiem jest oczywiście latarnia morska, która obecnie przechodzi remont, aby można było ją zwiedzać. Udało nam się jednak dzięki uprzejmości wejść w nocy na latarnię i zobaczyć jak działa ten sławny mechanizm. Byłem kilkakrotnie w różnych latarniach, jednak dopiero tutaj widziałem tego kolosa w akcji.
Cała wyspa jest otoczona murem obronnym, a na południowej jej części nadal w morze wycelowana jest bateria armat. Zresztą armaty są tutaj dosyć powszechne, leżą sobie to tu, to tam, porozrzucane po całej wyspie. Oglądając armaty warto zabrać ze sobą lornetkę, ponieważ jest to dobre miejsce do obserwacji pobliskich skał, na których wygrzewają się foki.
Polecam zatrzymać się tu gdy będziecie żeglować wokół Bornholmu tym bardziej, że między wyspami jest zaledwie 10 Mm. Niesamowita podróż w czasie i przestrzeni.
Bartłomiej Miłek – jachtowy sternik morski, motorowodny sternik morski, nurek, kajakarz, człowiek wychowany przez wodny żywioł. Propagator aktywnego wypoczynku, miłośnik przyrody i dobrych przygód, które można wieczorem opowiedzieć przy ognisku, a na starość wnukom przy kominku.
Motto życiowe „Cokolwiek zdecydujesz zrobić w życiu, miej pewność, że uczyni Cię to szczęśliwym”.