Jakkolwiek makabrycznie to brzmi, istnieją poszlaki, że na statku Celebrity Cruises taka właśnie sytuacja miała miejsce. Sprawa jest w toku, a okoliczności zdarzenia bada prokuratura – i nie chodzi tylko o zniesmaczenie czy kwestię braku szacunku do zwłok.
Co zrobić z ciałem?
Legenda głosi, że kiedy admirał Nelson podczas jednego z rejsów opuścił ten świat, jego ciało umieszczono w beczce z rumem celem zakonserwowania i późniejszego pochowania w Anglii. Wielka szkoda, że osoby decyzyjne na wycieczkowcu Celebrity Cruises nie znały tej historii (prawdziwej lub nie, ale dającej do myślenia), bo być może obyłoby się bez traumy i pozwu na milion dolarów. Wdowa po zmarłym, którego ciało miało być przewożone w chłodni na napoje, nie kryje rozgoryczenia – tym bardziej że akurat w przypadku jej męża lodówka z sokami, czy beczka rumu nie stanowiły jedynych opcji. OK, a jak do tego wszystkiego doszło?
W ubiegłe wakacje państwo Marilyn i Robert Jones z Bonifay na Florydzie wykupili bilety na rejs wycieczkowcem Celebrity Equinox. Wyruszyli z Fort Lauderdale i przez kolejnych osiem dni mieli spokojnie żeglować po Karaibach. Niestety już w drugim dniu 79-letni Robert dostał zawału serca i zmarł.
W zaistniałej sytuacji przedstawiciele Celebrity Cruises dali pani Jones wybór: mogła albo zejść na ląd w San Juan wraz z ciałem męża, albo zgodzić się na przechowanie zwłok w kostnicy na wycieczkowcu do czasu, aż statek ponownie zawinie do Fort Lauderdale (czyli za sześć dni). Wdowa wybrała tę drugą opcję. Niestety, gdy pracownik firmy pogrzebowej wraz z zastępcą szeryfa hrabstwa Fort Lauderdale przybyli po ciało pana Jonesa, ze zdziwieniem stwierdzili, iż nie ma go w kostnicy – w międzyczasie zostało przeniesione do chłodni na innym piętrze.
Lodówka to lodówka, co nie?
Otóż nie. Pomijając już kwestie epidemiologiczne związane z przechowywaniem zwłok wraz z produktami spożywczymi, warto pamiętać, że ciało potrzebuje niższej temperatury, niż soczek. W efekcie zwłoki pana Jonesa uległy, jak to powiedział przedstawiciel zakładu pogrzebowego „przerażającemu rozkładowi”. Nie było zatem mowy o otwartej trumnie podczas stypy i ceremonii pogrzebowej, czy pożegnaniu zmarłego w godny sposób.
Dla pani Jones, która była żoną Roberta przez 55 lat, taki obrót sprawy okazał się kolejną katastrofą. Wdowa wraz z córkami i wnukami złożyła w sądzie pozew przeciwko Celebrity Cruises, w którym domaga się odszkodowania w wysokości co najmniej miliona dolarów. Co na to przedstawiciele firmy? Odwołując się do „drażliwości domniemanych faktów i szacunku dla rodziny” odmówili komentarza. No cóż.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że wdowa rzekomo miała być namawiana na wybór kostnicy. Powiedziano jej, że jeśli zdecyduje się na pierwszą opcję (czyli zejście na ląd z ciałem), to istnieje 50% szans, że ciało przejmie koroner i to on będzie decydować, czy wykonać sekcję zwłok i co zrobić dalej. Co więcej, kiedy już czynności zostaną zakończone, 78-letnia wdowa będzie musiała sama zorganizować transport zwłok z powrotem na Florydę. W tej sytuacji kostnica na statku wydawała się znacznie lepszą opcją.
Dlaczego przeniesiono ciało?
Tego właśnie nie wiadomo. Prawdopodobnie w momencie, gdy panią Jones postawiono przed wyborem, co zrobić z ciałem męża, kostnica funkcjonowała bez zarzutu – w przeciwnym wypadku pracownicy Celebrity Cruises nie sugerowaliby, że zejście na ląd w Puerto Rico będzie dla wdowy bardziej kłopotliwe.
Zdaniem prawnika pani Jones, „w jakimś nieznanym momencie ktoś odkrył, że chłodzenie nie działa”. Przeniesienie ciała do lodówki z napojami mogło być dobrym rozwiązaniem awaryjnym, ale tylko na czas naprawy. Dlaczego jej nie wykonano i z jakiego powodu nikt nie podjął żadnych innych kroków, by uzdrowić sytuację? Dobre pytanie. Pewne jest, że w chwili, gdy statek dotarł do Florydy, procesy rozkładu były już mocno zaawansowane. Jak powiedział adwokat pani Jones, w momencie otwarcia lodówki skóra zmarłego była zielona. Resztę opisu sobie darujmy.
Prawnik morski Jacob Munch podkreśla, że linie wycieczkowe mają obowiązek utrzymywania na pokładach swoich statków kostnic. Zgony podczas rejsów po prostu się zdarzają, tym bardziej że na pokładzie jednego takiego statku może być nawet kilka tysięcy osób w różnym wieku i stanie zdrowia. Na Celebrity Equinox było ich ponad 2800 – w tym pan Jones. I oczywiście, awarie chłodzenia też się zdarzają – ale przeniesienie zwłok do lodówki z napojami i udawanie, że nie ma problemu, nie powinno mieć miejsca. Jak powiedział prawnik pani Jones, ona i jej rodzina są zdruzgotani i nawet jeśli wygrają sprawę, to zapewne do końca życia będą o niej myśleć.
Tagi: Floryda, wycieczkowiec, zwłoki, lodówka, rejs, śmierć