...czasami nawet z człowiekiem — a jak wszyscy wiemy, nie zawsze jest to takie proste. Naukowcy postanowili jednak przyjrzeć się bliżej delfinim relacjom i doszli do ciekawych wniosków dotyczących sojuszy tworzonych przez te sympatyczne ssaki. Okazuje się, że mają one z nami dużo więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać.
Przyjaźnie pod lupą
Kwestia sojuszy zawiązywanych przez delfinie rody, czy może raczej bandy, została potraktowana przez naukowców z pełną powagą, a wyniki badań opublikowano na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences”.
Dlaczego uczeni postanowili przeanalizować przyjaźnie pomiędzy zwierzętami? Co w nich takiego szczególnego? Przecież nie od dziś wiadomo, że nasi bracia mniejsi mają swoje sympatie i antypatie (no chyba że chodzi o koty – te czasem zdają się mieć wyłącznie antypatie).
Rzecz w tym, iż sojusze pomiędzy delfinami są niezwykle skomplikowane i wykraczają daleko poza „tego lubię, a tego nie”. Okazuje się, że ich koalicje mogą przeplatać się i tworzyć rozmaite poziomy. Poza delfinami tylko jeden gatunek na świecie potrafi stworzyć tak złożoną sieć relacji: człowiek.
Z babą się nie kumpluję!
Przy okazji wyszło na jaw, że wesołe, wiecznie uśmiechnięte delfiny butlonose to podli szowiniści. Ich przyjaźnie i sojusze dotyczą wyłącznie samców. Coś jak ekskluzywny klub gentlemanów - z tym że samice są tu nie tyle gorszym sortem, ile obiektem westchnień. W sumie więc znalazły się na uprzywilejowanej pozycji. W jaki sposób uczeni doszli do takich wniosków?
Na drodze obserwacji: specjaliści analizowali zachowanie 121 delfinów butlonosych, mieszkających w okolicach Zatoki Rekina (zachodnia część Australii). Okazało się, że tworzonym przez samce tego gatunku sojuszom przyświecał jeden prosty cel: podryw.
Podryw na delfina
Sojusze miały kilka poziomów. W tym najniższym uczestniczyły zwykle 2 lub 3 delfiny, które upatrzyły sobie jedną samicę. Były więc w zasadzie konkurencją, a jednak, zamiast tracić energię na bezowocne spory, wolały współpracować. OK, to jeszcze było proste.
Drugim, wyższym poziomem okazały się natomiast ekipy liczące od 4 do nawet 14 samców, które wspierały się wzajemnie w dostępie do samic, ale jednocześnie konkurowały z podobnymi sobie grupami. Natomiast kolejny, trzeci poziom powstawał w wyniku współpracy dwóch lub więcej grup drugiego poziomu.
Status: „to skomplikowane”
W obrębie każdego poziomu występowała określona hierarchia: im bardziej zasłużony dla grupy był dany samiec, tym dłużej miał zaszczyt i przyjemność przebywać w towarzystwie samic. Żeby jednak nie było za prosto, hierarchiczność dotyczyła również całych grup – czyli delfin z lepszej grupy miał większy dostęp do dziewczyn, niż taki, który miał pecha i zaprzyjaźnił się z cieniasami (nawet jeśli sam był tzw. koksem).
Co więcej, zwróćmy uwagę, że liczebność grup była różna (od 4 do 14 w drugim poziomie): posiadanie kilku naprawdę dobrych przyjaciół było więc bardziej opłacalne, niż przebywanie w dużej grupie przeciętnie sprawnych kumpli. Liczy się zatem jakość, a nie ilość relacji. To zupełnie tak, jak u ludzi.
Tagi: delfin, nauka, ciekawostki