TYP: a1

Jet stream - prąd, który obraził się na Brexit. Chyba

czwartek, 12 kwietnia 2018
Hanka Ciężadło

Jako żeglarze, prawdopodobnie spoglądamy niebo trochę częściej, niż reszta ludzkości, która człapie przez życie ze wzrokiem wbitym w ekran smartfona. Mimo to, nawet my nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, co śmiga nam nad głową - a jest to niejaki jet stream: prąd strumieniowy, który przynosi deszcze, przyspiesza samoloty, a niekiedy w ramach hobby, odwołuje nadejście zimy. I w dodatku ostatnio obraził się na Brytyjczyków. A w każdym razie - przestał ich odwiedzać.  

[t][/t] [s]Fot. Wikipedia[/s]

Czym jest jet stream?

Zanim przejdziemy do konkretów, wyjaśnijmy sobie podstawowe pojęcia: pod nazwą jet stream, czyli prądu strumieniowego, rozumiemy silny, wąski i biegnący niemal poziomo strumień powietrza, zasuwający z zachodu na wschód. Taka „rzeka zrobiona w wiatru”. Jet stream przepycha ogromne masy powietrza na granicy troposfery i stratosfery, czyli w przybliżeniu jakieś 9-12 km nad naszymi głowami.

Sam prąd jest dosyć wąski, osiąga bowiem zaledwie 2 km wysokości. Potrafi za to być naprawdę szybki: mimo, iż według definicji Światowej Organizacji Meteorologicznej, prąd taki musi mieć przynajmniej 90 km/h, w skrajnych przypadkach jego prędkość może dochodzić nawet do 500 km/h - nazwa jet, czyli „odrzutowiec”, jest więc jak najbardziej uzasadniona.

 

Jak to działa?

Tak naprawdę, prądy strumieniowe są cztery: dwa główne (po jednym na półkulę północną i południową) oraz dwa mniejsze, podzwrotnikowe. Aby jakikolwiek prąd strumieniowy mógł w ogóle powstać, konieczne jest bliskie sąsiedztwo mas powietrza o bardzo różnej temperaturze. A ponieważ rzeczone masy układają się w niekoniecznie regularny sposób, a w dodatku Ziemia obraca się wokół własnej osi, prądy strumieniowe nie zasuwają po liniach prostych, ale meandrują.

Takie zafalowania wewnątrz jet streamu noszą nazwę fal planetarnych, albo fal Rossby’ego. Meandry w prądach strumieniowych stanowią nie tylko wdzięczny obiekt badań dla meteorologów, ale też odpowiadają za lokalne warunki pogodowe: na przykład, w naszej szerokości geograficznej, po północnej stronie takiego prądu zawsze jest zimniej, niż po południowej; oczywiście, dopóki prąd nie zakręci.

 

Po co nam te prądy?

Skoro już prądy istnieją, warto jakoś sensownie je wykorzystać. Głównymi beneficjentami są tu linie lotnicze, które mogą oszczędzić sporo czasu i, co najważniejsze - paliwa, śmigając na takim prądzie. Jak duże oszczędności można tu poczynić?

Całkiem spore: na przykład przelot z jednego wybrzeża Stanów na drugie może być krótszy o całe 30 minut, jeśli samolot natrafi na jet stream (a zwykle stara się trafić). Przy dłuższych trasach oszczędności mogą być oczywiście jeszcze większe. Rzecz jasna, mogą też wystąpić pewne straty, jeśli pilotowi uda się trafić na prąd przeciwny.

 

Dlaczego jet stream się popsuł?

Dotychczas jet stream przebiegał stałą trasą: śmigał sobie znad Północnego Atlantyku do Wielkiej Brytanii, tam grzecznie skręcał na wschód i leciał nad Europą aż do Rosji.

Ostatnimi czasy prąd zmienił jednak zwyczaje i skręca nieco wcześniej, omijając Wyspy Brytyjskie. Powoduje to, że nienawykli do prawdziwej zimy Brytyjczycy zaczynają powoli oswajać się ze śniegiem, za to mieszkańcy Polski tęsknią za zimami, jakie pamiętają z dzieciństwa (a tęsknią głównie dlatego, że jako dzieci nie musieli odśnieżać samochodów, a wywołane śnieżycą spóźnienie do szkoły było znacznie fajniejsze, niż spóźnienie do pracy).

Dlaczego zatem prąd skręcił? Być może obraził się na Brytyjczyków i uznał, że skoro nie chcą być w Europie, to nie będą i w dodatku za karę trzeba ich zamrozić? Może i tak. Prawdziwym powodem jest jednak zmiana proporcji pomiędzy czernią a bielą.

 

Błękitna planeta

Ziemia bywa nazywana błękitną planetą, co jest odrobinę naciągane, ale za to bardzo romantyczne. Poza tym, większość z nas nigdy tego nie sprawdzi - przynajmniej do czasu, aż loty w kosmos wejdą do stałej oferty biur podróży.

Prawda jest taka, że jeśli spojrzelibyśmy na Ziemię z góry, dojdziemy do wniosku, że jest ona raczej biało-czarna. Biel stanowią pokrywy lodowe na obu biegunach, zaś czerń - morza i oceany.  Jak wiemy, czarny kolor nagrzewa się znacznie bardziej, niż biały, ponieważ pochłania on większe ilości promieniowania słonecznego. A białego ubywa, bowiem lodowce się topią.

 

Balans czerni i bieli

Skoro koloru białego jest coraz mniej, to tym samym czarnego jest więcej. Ziemia jako całość nagrzewa się wiec trochę mocniej niż dotąd, co w naturalny sposób zmienia temperaturę powietrza w atmosferze. A ponieważ, jak już wiemy, jet stream powstaje na granicy mas powietrza o różnych temperaturach, jest zrozumiałe, iż inny rozkład rzeczonych temperatur generuje inny niż dotychczas przebieg jet streamu. 

Zachwiania prądu strumieniowego wywołują szereg mało ciekawych komplikacji, głównie w postaci ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak upały, mrozy, susze, albo ulewne deszcze, i to występujące w terminach oraz miejscach, w jakich się ich nie spodziewamy.

 

Czyja to wina?

Jak wiadomo, lodowce topnieją, a miśki polarne nie mają się gdzie podziać, ponieważ puszczamy bąki oraz używamy dezodorantów w sprayu i silników Diesla. A w ogóle to powinniśmy wszyscy wstrzymać oddech, bo wydychany przez nas CO2 stanowi jeden z najważniejszych gazów cieplarnianych.

Czy jednak rzeczywiście działalność człowieka ma bezpośredni związek z topnieniem lodu? A może zmiany klimatu to naturalny proces i nasza radosna twórczość nie ma z nim nic wspólnego - a jeśli już ma, to niewiele?

Prawda jest taka, że… nie wiadomo. Aby to stwierdzić z całą pewnością, musielibyśmy posiadać alternatywną Ziemię i przeprowadzić na niej stosowne doświadczenia (czyli eksmitować wszystkich mieszkańców stosujących technikę bardziej zaawansowaną, niż koło garncarskie).

Ponieważ jednak nie mamy takiej możliwości, dyskusja nad naszym wpływem na zmiany klimatu pozostaje czysto akademicka. Naukowcy są wszakże zgodni co do jednego: będzie się działo.

 

 

 

Tagi: jet stream, pogoda, prąd
TYP: a3
0 0
Komentarze
Krzysztof Ziółkowski: Cóż takiego musiało by zrobić 'środowisko akademickie', żeby przekonać tych dla których 'dyskusja akademicka' jest bolesna, że efekt ocieplania się klimatu jest spowodowany działalnością człowieka? Badania naukowe nie wystarczają? Ani opnie ekspertów? Ani nawet to co pani w szkole mówi na lekcjach? Antopogenność zwiększania się efektu cieplarnianego jest dowiedziona naukowo.
wtorek, 17 kwietnia 2018, 22:10 Skomentuj
0 0
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620