Prawdziwego Aliena możemy poznać nie w głębokim kosmosie i nie potrzebujemy do tego Ripley. Za to jesteśmy niemal pewni, że pan Hans Rudolf Giger inspirację do swojego potwora znalazł w oceanach. A dokładniej wzorował się na pewnym rekinie.
Mitsukurina owstoni ma kilka całkiem miłych nazw. Nazywają go bowiem jeszcze rekinem Owstona albo rekinem chochlikiem – jednak w przeciwieństwie do tego ostatniego, sympatycznego miana opisywany stwór wcale nie wygląda sympatycznie. Jego charakterystyczną cechą jest nietypowy kształt głowy, z długim dziobem czy też nosem. Pod tymże nosem znajduje się paszcza z przedziwną szczęką, którą rekin potrafi wyrzucić w przód, wypisz wymaluj jak Alien właśnie. Charakterystyczny „dziób”, w którym umiejscowione są komórki czuciowe, służy do wypłaszania z dna potencjalnej zdobyczy, chwytanej potem za pomocą wysuwanej szczęki. Natura co prawda próbowała ocieplić wizerunek mitsukuriny, dodając jej różowy kolor, ale umówmy się – nie pomogło.
Mitsukurina występuje przeważnie na głębokości ok. 200 metrów, chociaż istnieją potwierdzone informacje o egzemplarzu złowionym na głębokości 1300 metrów. Zasięg występowania tego rekina obejmuje Pacyfik od Australii po Zatokę Meksykańską Oceanu Atlantyckiego. Najlepiej znany jest jednak z rejonu Japonii – to tam właśnie, w 1898 roku został oficjalnie opisany przez Davida Starra Jordana egzemplarz złowiony w zatoce Sagami w pobliżu Jokohamy. Nazwa „mitsukurina” upamiętnia Kakichiego Mitsukuri, japońskiego zoologa z Uniwersytetu Tokijskiego, który dostarczył Jordanowi złowioną rybę do oznaczenia i opisania. Nazwa gatunkowa upamiętnia z kolei Allana Owstona, który kupił tę rybę od japońskiego rybaka. W sumie właściwszym się wydaje, że powinien zostać upamiętniony rybak, ale jego akurat imię jest nieznane. Ciekawa jest natomiast nazwa japońska stworzenia, „tengu-zame”: tengu według japońskiej tradycji to demon o długim nosie.
Mitsukuriny odżywiają się głowonogami, skorupiakami i rybami. Rzadko obserwuje się je w warunkach naturalnych (no cóż, na tej głębokości to nic dziwnego) a w niewoli żyją krótko, dlatego w sumie niewiele o nich wiemy. Naukowcy twierdzą, że choć rekin występuje rzadko, nie jest zagrożony wyginięciem. No cóż, nie będziemy się kłócić z logiką tego twierdzenia... Jedno jest pewne – rekin nie jest skłonny do interakcji z człowiekiem, co świadczy o jego dużej inteligencji. Rekiny nie są też gigantami – mają ok. 2-3 metrów długości (choć krążą pogłoski o okazie, który mierzył 367 centymetrów i ważył prawie 170 kilogramów).
Jak już wspomniano, mitsukuriny występują rzadko - do 1985 roku w literaturze przedstawiono opisy jedynie 33 okazów, z czego 23 pochodziły z wód Japonii. W największej tego typu pracy, opublikowanej w 2007 roku, opisano łączną liczbę 148 okazów ryby. Większość z nich została złapana w przybrzeżnych wodach Japonii, od strony Pacyfiku. Spotykano te rekiny u wybrzeży południowej Afryki i w różnych częściach południowego Pacyfiku. Znane są też z wód Australii i Nowej Zelandii. Co ciekawe, spotykano je też we wschodnim regionie Zatoki Biskajskiej, u wybrzeży Madery, Francji i Portugalii. Po raz pierwszy w środowisku naturalnym mitsukurinę sfilmowano w 2008 roku. Jak chcecie wiedzieć, jak wygląda, obejrzyjcie film wykonany w Zatoce Tokijskiej. Przedstawia on rekina-goblina, który podpływa blisko człowieka i próbuje ugryźć jego przedramię. Na filmie bardzo dokładnie widać pracę wysuwanej szczęki. Jeśli jeszcze wątpicie, skąd wziął się „Obcy”…
Mitsukuriny czasem trafiają w rybackie sieci. A to, że nie uznano ich za gatunek zagrożony powoduje, że…ich mięso ląduje na talerzu. No cóż, nie od dziś wiadomo, że Japończycy zjedzą wszystko.
Tagi: rekin, goblin, okaz