TYP: a1

Trójkąt Bermudzki po... japońsku

wtorek, 9 maja 2017
Hanka Ciężadło

Trójkąt Bermudzki zwyczajowo znajduje się gdzieś w okolicy Bermudów; z grubsza, bowiem nikt nie wie tak dokładnie, gdzie sięgają jego granice, a tych, którzy próbowali to ustalić, często spotykał tragiczny los: niepomni niebezpieczeństwa, płynęli dzielnie na tamte wody i... nic szczególnego się nie stało. Cóż, życie.

[t]Wyspa Miyake, znajdująca się na Morzu Diabła[/t] [s]Fot. Wikipedia[/s]

Legenda jednak trwa i ma się dobrze, stając się inspiracją dla wszelkiej maści poszukiwaczy tajemnic. Wielu z nich nie ma jednak pojęcia, że zamiast pchać się na przereklamowany (i pewnie zatłoczony) Trójkąt Bermudzki, mogą zupełnie spokojnie popłynąć w całkiem inne miejsce – a mianowicie w okolice Japonii. Tak się składa, że Azjaci mają tam własny Trójkąt. I wyjątkowo nie jest to kopia.

 

Kraina smoków

 

Ludzie Orientu mają swoje legendy o smokach, ale też czują przed nimi słuszny respekt (a to zupełnie inaczej, niż my – żadnemu Japończykowi nie przyszłoby do głowy nakarmić smoka podejrzanym baranem i czekać, aż biedaczyna opije się wody; i to z Wisły).

Jeśli coś jest potężne, niezbadane i choćby w najmniejszym stopniu legendarne, w Oriencie nadaje się temu przydomek „smoczy”. Nic więc dziwnego, że leżący 100 km na południe od Tokio, alternatywny Trójkąt Bermudzki, nazywany jest Smoczym.

Legenda głosi zresztą, że w Smoczym Trójkącie naprawdę żyją smoki – bestie od czasu do czasu ewidentnie się nudzą, bowiem dla rozrywki wymachują sobie ogonami, tworząc niespodziewane, gwałtowne sztormy. W smoka można wierzyć albo i nie, ale z czymś takim, jak sztorm raczej trudno polemizować.

 

Kraina trzęsień

 

Pomijając mityczne stwory, faktem jest, że w rejonie Trójkąta aktywność sejsmiczna jest niepokojąco duża – i to nawet jak na warunki japońskie, gdzie trzęsienie ziemi przy śniadaniu jest standardową procedurą i na nikim nie robi specjalnego wrażenia.

W Smoczym Trójkącie często wybuchają wulkany (głównie podwodne), skutkiem czego geografia tego regionu dynamicznie się zmienia: powstają nowe wzniesienia lub wysepki, stare zapadają się bądź powoli toną, a ich miejsce zajmują urokliwe kratery (niestety, zwykle również podwodne).

Niektóre erupcje bywają tak gwałtowne, że generują powstanie gigantycznych fal, a przy okazji wyrzucają nad powierzchnię morza spore ilości lawy – skojarzenie ze smokiem rzygającym ogniem wydaje się więc być dość oczywiste.

 

Co się tam dzieje?

 

Tego dokładnie nie wiadomo, ale – poza atrakcjami geologicznymi – dzieje się sporo: samoloty oraz jednostki pływające (i to nawet zupełnie duże) znikają bez śladu, a na dodatek okazjonalnie śmigają tam podejrzane statki widmo oraz równie podejrzani kosmici. Najgorsze jest jednak to, że w Trójkącie sprzęt elektroniczny całkowicie głupieje.

Wszystko to sprawia, że rejon ten nazywany jest przez tubylców Ma-no Uni, czyli Morzem Diabła; smoki można jeszcze przeżyć, ale żeby zepsuć Azjacie elektronikę, trzeba już być naprawdę po ciemnej stronie mocy.

 

Smutne statystyki

 

Żarty żartami, ale kiedy giną ludzie, przestaje być śmiesznie – a Japończyków zaginęło w trójkącie wielu; w 1949 w rejonie Trójkąta zaginęły bez wieści dwie japońskie jednostki: Guro Sio Maru 1 (23 osoby na pokładzie) oraz Guro Sio Maru 2 (24 osoby na pokładzie).

W 1952 Japończycy stracili kolejne dwa statki: Chyo Huku Maru (29 osób załogi i 66 ton wyporności) oraz Kaiyo Maru.

Rok 1953 pobił jednak wszelkie rekordy: zaginął wówczas statek Shin Shei Maru (17 osób, 62 tony wyporności), Guro Sio Maru 3 (niezwykle pechowa nazwa, prawda? 18 osób, 145 ton wyporności), Fu Ya Maru (26 osób, 189 ton wyporności), Shei Shyo Maru (25 osób, 190 ton wyporności) oraz Ko Zi Maru (22 osoby, 159 ton wyporności).

Po tych wypadkach japoński rząd oficjalnie uznał ten rejon za niebezpieczny (co, jakby nie patrzyć, stanowi dość logiczny wniosek) i polecił w miarę możliwości go omijać. Być może na skutek respektowania tych ustaleń (Japończycy mają zupełnie inny stosunek do władzy i jej zakazów, niż my), po 1953 roku intensywność wypadków w rejonie Trójkąta znacząco spadła.

Początek nowego millenium był jednak mało szczęśliwy: w 2002 roku rozbił się tam Boeing 747 (na pokładzie było ponad 200 osób), a niedługo później jego los podzielił samolot transportowy.

 

Dziwne statki

 

Świadkowie twierdzą (OK, tak naprawdę, to świadkowie twierdzą, że znają kogoś, kto ma szwagra, i ten szwagier mówił, że ma sąsiada, którego babcia to widziała - ale już nie czepiajmy się szczegółów), że w rejonie Morza Diabła wielokrotnie obserwowano dziwne statki, które nie tylko pojawiały się i znikały bez śladu, ale miały też latać, ślizgać się z dużą prędkością tuż pod powierzchnią wody, albo też niewiarygodnie szybko zanurzać się w odmęty.

Być może te rewelacje mają jakiś związek z manewrami wojskowymi, ale każdy szanujący się marines (nawet japoński) prędzej przysięgnie, że sam widział smoka, a nawet z nim rozmawiał, niż przyzna się, że coś takiego jak manewry w ogóle miało miejsce.

 

I równie dziwny ludzik

 

Znacznie lepiej jest zrzucić wszystko na kosmitów – a tak się szczęśliwie składa, że Japończycy upodobali sobie figurkę zwaną Dogu, która bardzo przypomina kosmitę. Dogu można znaleźć w rozmaitych zakątkach kraju, co dowodzić może albo skutecznego handlu obwoźnego, albo interwencji kosmitów. Jeśli do tego dodamy fakt, że w kilku jaskiniach jakiś prehistoryczny wandal nabazgrał sprayem (ok, może nie sprayem, ale mimo to zbezcześcił przyrodę, łobuz jeden) obrazki, na których Dogu udziela ludziom cennych wskazówek, dotyczących prania i polowania, można złożyć to wszystko w jedną przyjemną całość, która doskonale się sprzedaje (może nawet lepiej niż Dogu).

 

Jaki z tego wniosek?

 

Po pierwsze, siły przyrody, a więc ruchy tektoniczne, wulkany i generowane przez nie fale, są od nas znacznie potężniejsze – i to nawet bez żyjących w głębinach smoków. Należy podchodzić do nich z należnym respektem i papierową mapą (GPS w takich warunkach zwykle wysiada).

Po drugie, jeśli mimo ewidentnego zagrożenia, macie ochotę pożeglować w tamte rejony i samodzielnie poszukać smoków albo kosmitów – zróbcie to w niedługim czasie: kiedy ludzie od Spielberga usłyszą o Trójkącie Smoka, pewnie już się nie dopchacie ;)

 

 

 

 

 

 

Tagi: Morze Diabła, Trójkąt Bermudzki, katastrofa
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 22 grudnia

W stoczni Multiplast w Vannes wodowano katamaran "Orange II".
środa, 22 grudnia 2004
Na Barbados dopływa Arkadiusz Pawełek na pontonie "Cena Strachu"; Polak jest drugim człowiekiem na świecie, który pontonem przepłynął Atlantyk (41 dni, 3000 Mm).
wtorek, 22 grudnia 1998
Opłynięcie Hornu przez "Pogorię" pod dowództwem Krzysztofa Baranowskiego.
czwartek, 22 grudnia 1988