TYP: a1

Nalewka z rogača i planowanie rejsu

sobota, 13 kwietnia 2013
MZ

Swoje uczucie do Chorwacji, przechodzące czasem w fascynację i bezkrytyczne zauroczenie, Marcin tłumaczył genetyką. I było coś na rzeczy, bowiem wśród jego nie tak znowu odległych przodków znaleźć można seeaspiranta Michała Wydmuszkę, który lata całe spędził na pokładach c.k. okrętów stacjonujących w ówczesnej Poli.


- Wujek Michał w naszej rodzinie cieszy się zasłużoną sławą – opowiadał znajomym Marcin – Ponoć jeszcze przez parę lat po zakończeniu Wielkiej Wojny, pozostał na tamtejszym wybrzeżu. Mówi się, że na Istrii i okolicach mamy mnóstwo krewnych, takich z nieprawego łoża. Marcin coś jeszcze odziedziczył po swoim przodku. Otóż była to rzetelność w planowaniu każdego ruchu, cecha bez której nie można było zrobić kariery w cesarsko-królewskiej flocie. I tak przed każdym planowanym rejsem Marcin urządzał spotkanie, podczas którego rozpatrywał wszystkie warianty podróży, uwzględniając siłę i kierunki wiatrów, rodzaj pogody, ilość godzin słonecznych, wysokość fal i Bóg jedynie wie co jeszcze.


Znajomi, którzy mieli brać udział w tej żeglarskiej przygodzie i którzy na owe projektowanie wyprawy zostali zaproszeni, ze spokojem przyjmowali owo „szaleństwo planowania”. Podchodzili do tego z ironią, bowiem doświadczenie wyniesione z poprzednich rejsów wskazywało, że i tak wszystko odbędzie się inaczej, niż według snutych w warunkach lądowych pomysłów możliwych tras. Znosili to bezboleśnie, bo niewątpliwą atrakcją tych wielogodzinnych nasiadówek, były znakomite nalewki, jakie serwował gospodarz. Jedną z nich jak sam twierdził zawdzięczał wspomnianemu przodkowi, który przepis na nią przywiózł przed wielu laty właśnie z Chorwacji. Była to nalewka na rogaču, czyli na owocach zwanych w Polsce „chlebem świętojańskim”.

 

Nalewka na rogaču

Do słoika wkładamy kilka połamanych strąków chleba świętojańskiego, czyli owego zwanego po chorwacku rogača. Teraz należy wsypać do tego naczynia trochę cukru i całość zalać mocną wódką. Oczywiście najlepiej by była to chorwacka „loza”, czyli destylat z wytłoków winogron. Jeśli „lozy” nie mamy wystarczy dobra polska czysta wódka, wzbogacona odrobiną spirytusu. Odstawiamy mocno zamknięty słoik w ciemne miejsce i czekamy co najmniej miesiąc. Po tym czasie przelewamy zawartość do karafki. Do środka wkładamy cały strąk rogača. Sprawdzamy czy płyn jest dostatecznie mocny i słodki. W razie potrzeby przyprawiamy odrobiną cukru, możemy go wzmocnić też spirytusem, jeśli była taka potrzeba, to po „dosmaczeniu” odczekujemy jeszcze przez parę dni aby całość się „przegryzła”.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 23 listopada

Francis Joyon na trimaranie IDEC wyruszył z Brestu samotnie w okołoziemski rejs z zamiarem pobicia rekordu Ellen MacArthur; zameldował się na mecie po 57 dniach żeglugi, poprawiając poprzedni rekord o dwa tygodnie.
piątek, 23 listopada 2007