Zanim jeszcze dzieciaki przeniosły swoje życie do świata wirtualnego, istniało coś takiego jak wieś. Miejsce, w którym mnogość bodźców była tak duża, że nie istniało tam pojęcia takie jak nuda. Było drzewo, które stanowiło warownię, dom, miejsce totalnego obżarstwa - bo czy przypomina sobie ktoś czereśnię na którą wspinał się by pochłonąć niebotyczne ilości owoców? Była drewutnia, warsztat gdzie jak w małym laboratorium powstawały dziwne wynalazki. Statki, miecze drewniane czy inne mniej potrzebne rzeczy. Czy pamiętacie dziadka, który łapał się z głowę i mawiał "gdzie moje wszystkie gwoździe". Oczywiście mimo, że nas statek wyglądał jak metalowy jeż nie mogliśmy zrozumieć czym on się tak martwi. Była także puchowa pierzyna - pod którą wskakiwało się z przyjemnością w zimne wieczory a z której wyskakiwało szybciej jak po pięciu minutach, gdyż robiło się pod nią chyba z jakieś 100 stopni Celsjusza. Był dziadek, była babcia, była krowa, była kura, była kuchnia babci, był piec z blachą, było mleko od krowy, był chrzan z pola do parówek, były też proziaki.
Proziaki to wprawdzie danie regionalne pochodzące z Podkarpacia, ale skoro jako dzieci jedliśmy je tak szybko, że aż nam się "uszy trzęsły" to domniemywam, że innym także przypadnie do gustu. Nie było chyba pyszniejszej kolacji po całym dniu biegania jak proziaki z masłem, serem białym i śmietaną oraz zimnym mlekiem.
Poprosiłem moją babcię o przypomnienie mi przepisu, bo kto jak kto, ale babcia na kuchni zna się jak nikt inny. Oczywiście spisanie przepisu i przygotowanie go nie było super proste. Dla babć "dość sporo" mąki, "garść" sera czy soli "do smaku" jest informacją wystarczającą, aby wiedzieć o co chodzi, jednak dla osoby, która danie to robiła 2-3 w życiu należało nieco uściślić proporcje. Zamieniłem więc "dość sporo" na kilogram, "garść" na 25 dkg oraz "do smaku" na pół płaskiej łyżeczki i Voila ! przepis gotowy.
Składniki:
1 kg mąki
25 dkg sera białego
jajko
sól - do smaku, 3/4 płaskiej łyżeczki
soda oczyszczona - pół łyżeczki
proszek do pieczenia - 1/3 łyżeczki
ciepła zsiadłe mleko do zagęszczenia
--------------------
olej do smażenia
--------------------
ser biały ze śmietaną (ew. z rzodkiewką, cebulą)
masło
mleko
Wszystkie wyżej wymienione składniki mieszamy aż uzyskamy ciasto dość rzadkie, podobne do tego jak na pączki. Rozcieńczamy dodając ciepłego, zsiadłego mleka. Gdy ciasto zostanie już wyrobione, dzielimy na równe części, rozwałkowujemy i pozostawiamy w ciepłym miejscu pod ścierką do wyrośnięcia (około 20 minut). Ciasto jest gotowe do smażenia, gdy po naciśnięciu palcem "odbija".
Obecnie ze względu na zanik kuchni z blatem stalowym piecze się je najczęściej na patelni na niezbyt głębokim tłuszczu (oleju lub smalcu). Proziaki smażymy aż zarumienią się jak naleśniki.
Podajemy najlepiej lekko ciepłe, z masłem (które pięknie się topi :)). Oprócz masła można dodać ser biały ze śmietaną (plus szczypta soli). A do tego...zimne mleko...najlepiej od krowy, tylko czy ktoś jeszcze je pamięta? Ufff na szczęście 3 litry chłodzą się w lodówce.