TYP: a1

Stek z miecznika – taka bajeczka

sobota, 29 września 2012
MZ

Każdy ma prawo do marzeń. Miał je także Maciej. Przez wiele lat podróżując po świecie, z zazdrością patrzył na starszych ludzi, którzy spędzali resztę życia na pokładach swoich jachtów. Latem okupowali północne brzegi Morza Śródziemnego, na zimę przepływali na jego południową stronę.

W tym stylu emeryckiego życia celowali zwłaszcza Niemcy, choć nie brakowało w tej grupie Skandynawów czy też Anglików. O tyle to zrozumiałe, że klimat w jakim przychodziło im wcześniej przebywać nie jest, delikatnie mówiąc, przyjazny. Maciej również nie znosił zimna, śnieżyc, błota, zacinającego lodowatego wiatru. Dlatego też chciał, gdy już przejdzie na emeryturę, zakosztować takich rozkoszy. Nie marzył o luksusach, jacht jaki chciał mieć, miał być niewielki, ale wygodny, przystosowany nie do dalekich ekstremalnych rejsów, ale mogący zastąpić dom. Nie chciał się na nim wyprawiać przez oceany, lecz właśnie móc leniwie przenosić się od czasu do czasu z jednego miejsca na drugie, tak aby zawsze towarzyszyło mu słońce.

Niektóre marzenia się spełniają. Maciej wreszcie osiągnął wiek emerytalny. Sprzedał mieszkanie i w jednym z krajów na południu Europy kupił jacht. Niewielki lecz tak jak chciał - wygodny. Był to motorsailer, z mocno wyniesioną ponad pokład kabiną, co zapewniało komfort. Nie był to jacht nowy, swoje już przeszedł, ale tylko na taki używany starczyło Maciejowi pieniędzy ze sprzedaży mieszkania. Ponieważ przez całe swoje pracowite życie skwapliwie i bez opóźnień wpłacał składki do ZUS, to teraz czerpał z tego profity. Cumował swoim jachtem w słonecznych zatoczkach, od czasu do czasu podpływał do jakiegoś porciku. Wtedy wybierał się do miasteczka, siadał w kawiarni przy kieliszku wina. Wieczorami odwiedzał restaurację smakując regionalne przysmaki. Prowadził niczym nie zmącone życie rentiera. Dzisiaj również spacerował z uśmiechem uliczkami wyłożonymi wyszlifowanymi przez lata płytami wapienia, odbijającymi promienie słońca. Wracał z banku gdzie odebrał jak co miesiąc pokaźną emeryturę. Dzięki Ci Boże za ten ZUS – pomyślał i skierował swoje kroki do restauracji, by zamówić smakowity stek z miecznika, obficie ukoronowany kaparami. Towarzyszyć temu powinna duszona bulwa fenkuła.

Stek z miecznika

Bulwę fenkuła przekroić na 4 części i włożyć do gotującej, posolonej wody. Blanszować przez około 5 minut. Wyjąć i odłożyć na papierowy ręcznik, aby pozbyć się nadmiaru wody. Na patelni rozpuścić odrobinę masła wraz z oliwą z oliwek, dolać kieliszek białego, wytrawnego wina. Gdy wino się zredukuje, położyć kawałki fenkuła, zmniejszyć ogień, patelnię przykryć i dusić przez około 15-20 minut, pilnując aby fenkuł nam się nie przyrumienił. Stek z miecznika pokropić sokiem z cytryny, odrobiną oliwy i wyłożyć na rozgrzany ruszt. Po mniej więcej trzech minutach obrócić. Gdy będzie zrumieniony z obu stron, położyć na talerzu, posolić i posypać kaparami oraz posiekanym oregano. Obok położyć kawałki fenkuła. Można to danie serwować z ugotowanym ryżem.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 23 listopada

Francis Joyon na trimaranie IDEC wyruszył z Brestu samotnie w okołoziemski rejs z zamiarem pobicia rekordu Ellen MacArthur; zameldował się na mecie po 57 dniach żeglugi, poprawiając poprzedni rekord o dwa tygodnie.
piątek, 23 listopada 2007