W zasadzie serio - trzeba jednak podkreślić, że powtarzane w mediach "ostrzelanie" to pewien skrót myślowy. W rzeczywistości nikt nikogo nie chciał zabić; ale przestraszyć już tak. Rosyjski statek miał oddać strzały sygnałowe w kierunku niemieckiego śmigłowca wykonującego rutynowy lot rozpoznawczy nad wodami międzynarodowymi. Informacje na temat incydentu przekazała minister spraw zagranicznych Niemiec Analena Baerbock.
Okoliczności zdarzenia
Minister Baerbock przekazała informacje o zdarzeniu w środę 4 grudnia podczas spotkania NATO w Brukseli. Do incydentu miało jednak dojść przed kilkoma dniami, w czasie, gdy śmigłowiec niemieckich sił powietrznych wykonywał misję rozpoznawczą nad Morzem Bałtyckim. Nie było w tym nic niezwykłego; w związku z — jak to ładnie określają politycy — napiętą sytuacją w regionie, tego rodzaju misje są dzisiaj na porządku dziennym.
Przepływający nieopodal rosyjski statek oddał kilka strzałów w kierunku śmigłowca Bundeswehry, używając amunicji sygnalizacyjnej. Tyle wiemy na pewno – jeśli jednak chodzi o szczegóły, różne źródła podają sprzeczne informacje.
Kto właściwie strzelał?
Ostrzelany śmigłowiec jest niemiecki, więc skupmy się na informacjach przekazywanych przez naszych zachodnich sąsiadów. Wedle jednej z teorii, strzały padły z pokładu okrętu rosyjskiej marynarki wojennej, a strzelać miał jeden z marynarzy.
Alternatywna wersja, podawana przez portal NDR, głosi jednak, że strzelano z cywilnego statku należącego do tzw. floty cieni. Jednostka przewożąca rosyjską ropę płynie prawdopodobnie do Syrii, a jej załoga, chcąc uniknąć sankcji, zamierzała przegonić załogę śmigłowca. Jest to o tyle prawdopodobne, że jak podaje „Kieler Nachrichten", Niemcy mieli robić zdjęcia.
Która z wersji jest prawdziwa, to na razie trudno ustalić. Pewne jest natomiast, że użyto pistoletu sygnałowego przeznaczonego do stosowania wyłącznie w sytuacjach awaryjnych. Czy ta była awaryjna? No cóż…
Taki mamy klimat
W ostatnim czasie atmosfera wokół Bałtyku zaczęła gęstnieć. Tajemnicze uszkodzenia infrastruktury podwodnej, potem jeszcze bardziej tajemnicze awarie telefonii i pociągów w Danii (duńskie jednostki pilnują chińskiego statku, który rzekomo ma coś wspólnego z przerwaniem podmorskich kabli), a teraz jeszcze ostrzelanie niemieckiego śmigłowca przez… właściwie nie wiadomo przez kogo – zauważmy jednak, że w obu wersjach podejrzenie Niemców padło na Rosjan.
Żeby było jeszcze ciekawiej, do incydentu ze śmigłowcem doszło niedługo po zakończeniu Szczytu Nordycko-Bałtyckiej Ósemki (na którym zjawiła się również Polska, o czym pisaliśmy tutaj) poświęconemu współpracy w zakresie bezpieczeństwa. Krótko mówiąc: wkoło jest wesoło. Oby tylko nikomu nie puściły nerwy.
Tagi: Bałtyk, Niemcy, Rosja, śmigłowiec, ostrzelanieEin russisches Schiff soll in der Ostsee Leuchtmunition auf einen deutschen Hubschrauber abgefeuert haben, der einen Aufklärungsflug durchführte. Dies berichtete die Deutsche Presse-Agentur aus Brüssel.
— Nachrichten (@NewsFokus) December 4, 2024
Außenministerin Annalena Baerbock äußerte sich dazu am Rande eines… pic.twitter.com/wkgKv8ylfk