TYP: a1

Jachtostop – sposób na życie?

poniedziałek, 7 października 2019
Anna Ciężadło

Jachtostop, jachtostop. Wsiadaj, bracie, dalej, hop - tak, teraz ta melodyjka nie opuści Was aż do wieczora. Nie dziękujcie.

Czy jednak jachtostop ma szansę zyskać równie dużą popularność, jak jazda autostopem? Czy i kiedy warto wybrać się w podróż w ten sposób? Jak zwiększyć swoje szanse na złapanie stopa? I czy to w ogóle jest styl życia, czy może zwykłe cwaniactwo oraz żerowanie na uprzejmości i dobrym sercu obcych ludzi?

 

Jak to działa?

W zasadzie tak samo, jak w przypadku autostopu; jest to sposób przemieszczania się po świecie, polegający na złapaniu jednostki pływającej (wcale niekoniecznie jachtu), a następnie załapaniu się w podróż za przysłowiowe „dziękuję”... Chociaż nie do końca. Specyfika pływania na jachcie czy nawet kutrze rybackim jest bowiem nieco inna, niż w przypadku samochodu, gdzie jest jeden kierowca, a reszta ekipy co najwyżej ogarnia nawigację, podaje kanapki i pilnuje, żeby robił sobie regularne przerwy.

 

Od jachtostopowicza wymaga się jednak trochę więcej, niż tylko zapewnienia towarzystwa i balastu. Oczywiście, nie musi on być wytrawnym żeglarzem i nikt nie postawi go za sterami (chyba, że okaże się, iż posiada on odpowiednie doświadczenie). Ale zawsze może wykonywać inne prace, jak choćby myć pokład, obierać ziemniaki, wybierać szoty, i tak dalej. Do tego nie potrzeba wysokich kwalifikacji, a z pewnością chęć zostania członkiem załogi, a nie tylko gościem, będzie mile widziana. A skoro o tym mowa: czy istnieje jakiś jachtostopowy savoir-vivre?

 

Owszem, istnieje

Godną zapłatą za fakt, iż ktoś przyjął nas za darmo do załogi, będzie uczciwa, sumienna praca – i co bardzo ważne – wynikająca z naszej inicjatywy. Innymi słowy, porządny jachtostopowicz nie czeka biernie, aż ktoś poprosi go o pomoc, ale sam ją oferuje. I to wielokrotnie. Warto pamiętać, że wbrew pozorom, świat jest mały – a jeśli raz zrobimy złe wrażenie, odbije się to nie tylko na nas samych, ale i na innych jachtostopowiczach, którzy po naszym występie będą mieli znacznie mniejsze szanse na znalezienie załogi chętnej, by zabrać ich na pokład.

 

Poza tym, mimo iż jachtostopowicz z definicji nie płaci za czarter, powinien jednak dokładać się do kosztów paliwa i postoju w marinach. W końcu trudno tłumaczyć, niczym pewien były marszałek, że „jacht i tak płynie”, z nami czy bez nas na pokładzie. Każdy dodatkowy kilogram ma tutaj pewne znaczenie, a zwykła ludzka przyzwoitość nakazuje nie nadużywać cudzej gościnności. 

 

Jak skutecznie łapać stopa?

Kiedy zdecydujemy się już na taki sposób zwiedzania świata, warto zadbać o to, by zwiększyć prawdopodobieństwo zostania szczęśliwym jachtostopowiczem. W tym celu należy przede wszystkim znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie.

Z pewnością szansa na udaną podróż będzie znacznie większa w sezonie i podczas dobrej pogody. Warto też mieć na uwadze prądy morskie i wiatry, bowiem ich obecność może sprawić, że pewien kierunek będzie wybierany znacznie częściej, niż inne. Oczywiście, nie musimy znać rozkładu prądów i wiatrów na pamięć. Znawcy tematu polecają natomiast sprawdzać aktualności na stronie www.cruiserswiki.org.

 

Entuzjaści jachtostopu podkreślają też, że ogromnie ważną rzeczą jest dobre pierwsze wrażenie: szczery uśmiech i schludny ubiór potrafią tu ponoć zdziałać cuda. Dobrą praktyką jest też nie eksponowanie nadmiaru tatuaży, piercingu i tym podobnych ozdób ciała, szczególnie jeśli mamy zamiar załapać się na stopa ze starszą wiekiem załogą.

 

Co bardzo istotne, łapanie jachtostopu nie musi wiązać się z chodzeniem od łódki do łódki. Inna opcją jest zrobienie „żeglarskiego CV”, czyli informacji, że mamy takie a takie doświadczenie i chcielibyśmy popłynąć w jakimś kierunku, a następnie umieszczenie go w widocznym miejscu w marinie. CV koniecznie powinno zawierać zdjęcie, bowiem to znacząco podnosi szanse na złapanie stopa. Warto też napisać szczerą prawdę (co może w przypadku CV nie jest „oczywistą oczywistością”). Morze bardzo szybko zweryfikuje jednak umiejętności jachtostopowicza – i jeśli okaże się, że znacząco minął się z prawdą, cała załoga może mieć poważne kłopoty. 

 

Czy to bezpieczne?

Jachtostop wymaga od obu stron pewnego rodzaju otwartości i pójścia na kompromisy, a także sporej odwagi. Nie jest więc do końca „bezpieczny” - ale powiedzmy sobie szczerze, samo żeglarstwo też nie jest.

Przyjęcie do załogi zupełnie obcego człowieka związane jest z pewnym ryzykiem. A co, jeśli okaże się złodziejem, przestępcą, albo jeśli po prostu chrapie? Może nałogowo pali, a reszta załogi nie? Co jeśli jest bałaganiarzem, albo zwyczajnym brudasem i leniem? Jeżeli jego styl bycia okaże się dla nas trudny do zniesienia, nie wysadzimy go przecież na środku oceanu.

 

Z drugiej strony, wsiadając na czyjś jacht, okazujemy zaufanie kapitanowi i jego umiejętnościom. Zaufanie niczym nie poparte, bo przecież nie mamy szans sprawdzić jego CV. Musimy zatem polegać na własnej intuicji. Załoga również może okazać się kiepska (albo zwyczajnie uciążliwa), ale może być i dużo gorzej. Jeśli mamy wyjątkowego pecha możemy skończyć tak, jak pewien Polak, który w 2013 roku został skazany przez brytyjski sąd na 24 lata więzienia za przemyt narkotyków - mimo iż jak przekonywał, był na pokładzie przemytników jedynie jachtostopowiczem.

 

Czy warto?

Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Z pewnością jest to ciekawy sposób na zwiedzenie świata i poznanie nowych ludzi. Jest on nieco wymagający i w pewnych momentach może być nawet niebezpieczny – ale z drugiej strony, dzięki niemu mamy szansę przeżyć przygodę życia, i to przy minimalnych nakładach finansowych.

 

Oczywiście może być i tak, że nasza wielka przygoda skończy się w momencie, kiedy wyczerpie się nasza cierpliwość, bo spędzimy w marinie mnóstwo czasu, a mimo to, nikt nie zechce nas zabrać na pokład.

Jeśli jednak jesteśmy doświadczonymi żeglarzami i nasza praca na pokładzie będzie cennym wkładem dla załogi, a w dodatku zaoferujemy, że dołożymy się do części kosztów, nasze szanse na jachtostopa znacząco wzrosną.

 

 

 

Tagi: jachtostop, transport, poradnik
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620