Na Mazurskim Szlaku cz.10. Opływamy Przylądek Kula

wtorek, 8 października 2013
Tomasz Szymankiewicz
Dość gnuśnienia w wygodnej Ekomarinie! Dosyć już zasiedzieliśmy się w pubach i restauracjach! Czas odwyknąć nieco od miejskiego gwaru. Sztauować piwo i kiełbaski. Nie zapomnijcie też o środku na komary. Przed nami Przylądek Kula.

Mapa Mazur. Przylądek Kula
Z Ekomariny do Kuli

Nie obędzie się tu bez małego uszczegółowienia celu naszej podróży, a jest nim Baza Rekreacyjna i Sportów Wodnych „Kula”, prowadzona przez pana Jacka Hencla. Sama Baza leży na półwyspie, pomiędzy jeziorami Bocznym i Jagodnym. Najbardziej wysuniętą w jezioro część półwyspu żeglarze nazywają żartobliwie „Przylądkiem Kula”.


Półwysep Kula widziany z góry, dobrze widoczny kanał i most
Fot. Henryk Mieszkowski

Półwysep Kula jest niezwykłym punktem na mapie Wielkich Jezior. W tym miejscu przebiega umowny dział wodny pomiędzy dorzeczami Wisły i Pregoły, stąd też Kula bywa nazywana „Równikiem Mazur”, dzieląc je na część północną i południową. Istnieje, zamierająca skądinąd, tradycja „chrztów równikowych” dla żeglarzy po raz pierwszy przekraczających symbolicznie transcendentny Kanał Kula. Satyra jest tym większa, im bliższy nam jest ów równik :)

Zanim jednak dotrzemy do celu, czeka nas żegluga po wodach Niegocina i jeziora Bocznego. Wychodzimy z przytulnej Ekomariny i obieramy kurs na zachód, trzymając się szlaku idącego na Wilkasy. Przy wyjściu z Kanału Niegocińskiego znajduje się rozwidlenie szlaku na południe - obieramy ten kurs i płyniemy między granicą szlaku, a zachodnim brzegiem jeziora. Przy brzegu znajduje się kilka piaszczystych mielizn, czasem też pojawiają się tam sieci. Staramy się utrzymywać bezpieczną odległość od granicy trzcin. Żegluga po tak wydzielonym, południowo-zachodnim szlaku pozwala nam uniknąć kilku rozległych śródjeziornych mielizn, oznaczonych znakami kardynalnymi. Żegluga pomiędzy tymi mieliznami jest co prawda możliwa, jednak to akrobatyka niesprzyjająca odpoczynkowi na wodzie. W miejscu gdzie szlak przechodzi z Niegocina na jezioro Boczne znajduje się przesmyk domknięty niedużym półwyspem, z przystanią o nazwie „Leśna Keja”. Na wschodnim brzegu jeziora widać liczne zabudowania Rydzewa, łatwo rozpoznać kościół i szeroko znaną gospodę „Czarny Łabędź”.


Widok na Rydzewo, wśród drzew ukryty kościółek

Na zachodnim brzegu znajdują się bardziej kameralne zabudowania Bogaczewa, ze skrytą w zatoczce „Rybaczówką”. Miejsc do zacumowania jest wiele, zarówno w Rydzewie, jak i w Bogaczewie. Kiedyś zresztą obie miejscowości były sobie znacznie bliższe. W XVI w. jeziora Niegocin i Boczne, były od siebie oddzielone i między miejscowościami istniało połączenie lądowe. Świadczy o tym fakt, że plebania kościoła w Rydzewie, leżała w Bogaczewie. Dopiero, gdy na skutek przyboru wód jeziornych nastąpiło zalanie grobli, plebania przeniosła się bliżej kościoła. Jezioro Boczne jest dosyć wąskie, średnio około 900 m szerokości, i niezbyt długie, tylko 3 km długości. Głębokość tego jeziora również nie jest wygórowana, wynosi średnio 8,7 m. Przy wschodnim brzegu znajduje się sporo nieoznaczonych piaszczystych mielizn. Warto trzymać się szlaku, który omija je na skraju i żeglować bliżej zachodniej strony jeziora. Szczególnie na wysokości „Rybaczówki”, w miejscu gdzie jezioro się rozszerza, jedna mielizna wchodzi w nie całkiem daleko, sięgając niemal do środka akwenu. To sprytna, naturalna pułapka na żeglarzy skracających sobie drogę do Kanału. Często widać tam jachty, które „żeglują” z wybranymi żaglami stojąc w miejscu :)


Rybaczówka w Bogaczewie

Po ominięciu tej atrakcji powinniśmy już przygotować się do kładzenia masztu - przed nami widać wejście do Kanału Kula. Warunki do kładzenia masztu są idealne, zalesione brzegi zasłonią nas w razie potrzeby przed podmuchami wiatru, na jeziorze Bocznym nie zdarza się też wysoka fala. Samo wejście do kanału powinniśmy zgodnie z bojami farwaterowymi wykonać nieco od wschodu, wtedy mamy lepszy wgląd na jednostki, które właśnie go pokonują. Kanał Kula ma 110 m i jest najkrótszym kanałem Mazur. Głębokość w kanale sięga do 2 m, ale przy brzegach można się spodziewać kamienistych wypłyceń.


Kanał Kula – przy brzegu widać kamienie

Po pokonaniu kanału znajdujemy się u celu. Przed nami półwysep osłania sporą zatokę, osłoniętą od wiatru ścianą lasu. W zatoce jest dość przestrzeni, aby spokojnie postawić maszt, wiele jest też miejsc do rzucenia kotwicy. Trzeba jednak pamiętać, że nigdzie tu nie staniemy „na dziko”, cały teren należy do Bazy Kula i bosman zawsze zawita po opłatę, wg cennika 10 zł za stanięcie przy brzegu i 12 zł za postój przy pomoście. Stąd też ciekawszy jest dla nas lewy brzeg z pomostami i małym sklepikiem. Wieczorami często trudno znaleźć tam miejsce i jachty stają choćby przy plaży. Dzieje się tak za sprawą specyficznego charakteru Kuli, która wciąż jeszcze jest jednym z miejsc o dawnym żeglarskim charakterze - gdzie po prostu nie ma nic, poza najprostszą infrastrukturą, lasem i miejscami na liczne ogniska. Plagą Kuli są roje komarów wylęgające się w rozległych trzcinowiskach i bagienkach, w nocy ciemno, że oko wykol, bo Baza nieoświetlona, a Toi-Toie brudne i syfiaste. Dno muliste i kotwice słabo trzymają, rwie je każda większa fala od przepływającej zaraz obok motorówki.


Przedwieczorny czas

Ja jednak nie wyobrażam sobie rejsu po Mazurach bez stanięcia na Kuli, a to za sprawą ludzi, którzy wybierają to miejsce. Fakt, że pod bokiem niemal są całkiem wygodne przystanie Rydzewa i Bogaczewa sprawia, że Kula staje się miejscem dla koneserów, którzy pływają trochę jak w piosence „Na Mazury” Spinakerów - łajbą z tektury, ale za to z przekonaniem i dla frajdy. Ciepło wspominam niejedno ognisko, grzejące nas podczas śpiewania szant. Miło jest też wstać, gdy słonko obudzi i wykąpać się w jeziorze, a potem zjeść śniadanie wraz z nowymi znajomymi i popłynąć już w kilka jachtów dalej na południe.

Ale to już temat na zupełnie inną opowieść :)

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 3 grudnia

W Berdyczowie urodził się Józef Korzeniowski, pisarz marynista, znany później jako Joseph Conrad; jako młody człowiek wyemigrował do Anglii, gdzie zaciągnął się na statek. Po latach służby na morzu osiadł w południowej Anglii, gdzie zmarł w 1925 r.
czwartek, 3 grudnia 1857