TYP: a1

Norwegia – wodne safari

wtorek, 13 listopada 2012
Agnieszka Pstrągowska

Norwegia to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Na krajobrazy, które tu zobaczycie, nie przygotuje was żaden przewodnik. Sceneria dosłownie zapiera dech w piersiach. Niemal każdy znajdzie tu coś dla siebie, a już z pewnością ktoś, kto lubi sporty wodne, wody bowiem tu pod dostatkiem.

Jest początek września, gdy lądujemy w Bergen, a pierwszą rzeczą, która zwraca moją uwagę zanim wyjdziemy z lotniska, są ceny. Drogo, bardzo drogo. Norwegia to jeden z najdroższych krajów Europy, więc nie warto psuć sobie przyjemności, przeliczając korony na złotówki. Kolejny problem to deszcz, ale to akurat nie powinno specjalnie dziwić. Bergen jest podobno najbardziej deszczowym miastem w Europie.

Rafting

Bladym świtem jedziemy do Voss, miasteczka położonego 100 km na wschód od Bergen. Pogoda nadal nie rozpieszcza. Od podziwiania spektakularnych widoków odrywa nas jedynie wjazd do kolejnego tunelu. To właśnie w Norwegii znajduje się najdłuższy tunel świata, Laerdal (na drodze z Bergen do Oslo), który ma 24,5 km długości i drąży zbocze góry o wysokości 1809 m n.p.m. Gdy docieramy do Voss, mam mieszane uczucia. Nie należę do zbyt odważnych osób, a sporty ekstremalne to zdecydowanie nie moja domena. Na miejscu dostajemy pianki, kamizelki ratunkowe i kaski (zdecydowanie polecam zabranie stroju kąpielowego, bawełniana bielizna nie jest wskazana). Przed wyprawą i w jej trakcie duży nacisk kładziono na bezpieczeństwo, wszystko zostało nam dokładnie wyjaśnione i pokazane, przećwiczyliśmy też wszystkie komendy i zachowania na wodzie, a nasz instruktor – uśmiechnięty od ucha do ucha Anglik, James, okazał się profesjonalistą, który świetnie radził sobie z nami i naszym pontonem.

Gdy już znalazłam się na wodzie, wszystkie wątpliwości zniknęły. Było fantastycznie, choć nie obyło się oczywiście bez kąpieli w rzece, ale przewodnicy natychmiast przejmowali kontrolę. Choć emocje były niesamowite i serce biło mi jak szalone, czułam się bezpiecznie.

Wodne atrakcje Norwegii


Safari na lodowato

Pod wieczór zajeżdżamy do Fläm, w południowej części regionu Sogn og Fjordane, w samym sercu fiordów Norwegii, na końcu Aurlandsfjordu, odnogi Sognefjordu. Główną atrakcją tego malowniczego miasteczka jest podróż kolejką Fläm. Ja jednak mam mało czasu, na Fläm zaplanowałam bowiem niecały dzień, wybieramy więc 3-godzinne Fjord Safari. Dostajemy cały ekwipunek – wodoodporne ubranie i lornetki (radzę założyć na siebie wszystko, co dostaniecie, na wodzie jest pioruńsko zimno). Płyniemy pontonem po drugim najdłuższym fiordzie świata – Sognefjord (204 km długości). Widoki zapierają dech w piersiach, z obu stron otaczają nas strome góry, gdzieniegdzie pojawiają się małe osady. Życie w nich musi być bardzo trudne. Po drodze mamy krótki postój w dolinie Undredal, która słynie z produkcji koziego sera. Do tej małej wioski do niedawna można się było dostać tylko łodzią, dopiero w 1982 roku wybudowano tunel i teraz można tam już dojechać autem. W drodze powrotnej mijamy Aurland, najbogatszą gminę w Norwegii, w której jeszcze nie tak dawno była straszna bieda i ludzie uciekali stąd przed głodem. Dziś zarabiają, przerabiając na energię to, czego mają pod dostatkiem, czyli wodę. Gdzieś z tyłu głowy rodzi mi się pytanie, czemu Polacy tak nie potrafią wykorzystać swojego naturalnego bogactwa?

Fjordsafari jest fantastyczną sprawą, gdy tak jak ja ma się mało czasu, ale jeśli macie go więcej, warto wybrać się w góry, przejechać kolejką, czy zwiedzić piękny zabytkowy Fretheim Hotel. Zawsze bądźcie jednak przygotowani na zimno i deszcz!

Kajaki na deser?

Kolejnym punktem naszego programu ma być wyprawa kajakami po jeziorze Styggevatnet, wypływającym spod lodowca Jostedalsbreen, największego

Zabytkowe Bergen /zdjęcia: A. Pstrągowska
w kontynentalnej Europie. Po drodze zatrzymujemy się na chwilę w punkcie widokowym Stegastein. Tym razem pogoda nas zaskakuje – jest ładnie i słonecznie. Widoki zapierają dech w piersiach, co chwila pstrykamy zdjęcia, ale i tak żadna fotka nie odda tego wrażenia, to trzeba po prostu zobaczyć. Jedziemy coraz bardziej krętymi drogami, jezdnia jest dwukierunkowa, podczas gdy miejsca starcza tylko na jedno auto. Jeśli akurat z obu stron jadą samochody, jeden musi się cofać, aż znajdzie małą zatoczkę i wtedy dopiero można się minąć. Na cierpliwych Norwegach nie robi to jednak wrażenia. W końcu docieramy nad jezioro Styggevatnet. To sztuczny zbiornik, powstały po utworzeniu zapory na rzece wypływającej spod lodowca, który już widzimy z brzegu. Wydaje się być naprawdę blisko, to jednak tylko złudzenie. Muszę przyznać, że nie jest mi specjalnie przykro, gdy nasz przewodnik stwierdza, że na wyprawę kajakową jest trochę za późno. Bierzemy więc kajaki na hol i dopływamy pod lodowiec na silniku. Tam przewodnik wręcza nam raki i związani liną wdrapujemy się na lodowiec. W takim miejscu trudno nie poczuć pokory wobec Matki Natury. Wrażenie nie do opisania, surowy krajobraz i nieruchoma masa lodu naprawdę zachwyca. Lód, jak się szybko przekonujemy, jest tylko pozornie nieruchomy, bo nagle potężna bryła odrywa się od lodowca i z hukiem spada do jeziora. Choć wszyscy zaniemówiliśmy z wrażenia, nasz przewodnik pozostał całkowicie niewzruszony. Dzień kończymy noclegiem w miejscowości Stogndal.

Bergen leniwie

Został nam tylko jeden dzień, więc postanawiamy zwiedzić Bergen. Pogoda nie rozczarowuje, jak na Bergen przystało jest chłodno i kropi deszcz. Zaczynamy od targu rybnego, gdzie po raz pierwszy próbuję wędzonego wieloryba. Dookoła uliczne stragany, bogactwo owoców morza i świeżych ryb, tutaj naprawdę można poczuć portową atmosferę. Bergen nazywane jest bramą do krainy fiordów – założone na siedmiu wzgórzach, wydaje się być idealnie położone. Czasu nie mamy za wiele, postanawiamy się więc zwyczajnie powłóczyć. Z targu idziemy do zabytkowej dzielnicy portowej Bryggen, będącej świadectwem dawnej świetności miasta, czasów, gdy żyli tu kupcy niemieckiej Hanzy. Mieszkało tu wtedy prawie 1000 osób, tworząc oddzielną grupę społeczną, kierującą się własnymi, bardzo surowymi prawami. Odpuszczam zwiedzanie i daję się wciągnąć w labirynt uliczek, między drewnianymi kupieckimi domkami. Nie mogę uwierzyć, że to koniec mojej norweskiej przygody, ale na pewno tu jeszcze wrócę. Przecież muszę jeszcze popływać po jeziorze Styggevatnet na kajaku!

Informacje praktyczne

Do Norwegii najlepiej wybrać się latem – od czerwca do połowy września temperatury są podobne, jak w Polsce, a na północy kraju występują białe noce, co sprzyja wszelkiej aktywności.

DOJAZD

My wybraliśmy się z Warszawy bezpośrednio do Bergen samolotem linii lotniczych Norwegian (www.norwegian.com). Loty bezpośrednie oferuje także KLM (www.klm.com), a z przesiadką w Kopenhadze można polecieć liniami SAS (www.flysas.com). Do stolicy Norwegii, Oslo, dolecimy tanimi liniami lotniczymi, np. Ryanair (www.ryanair.com) czy Wizz Air (www.wizzair.com). Do Bergen można też dojechać samochodem, z Warszawy to około 2000 km. Do kosztów paliwa trzeba również doliczyć koszty przeprawy promem.

NOCLEG

W Norwegii obowiązuje niepisane prawo do korzystania z dobrodziejstw natury – Allemannsretten – na którego podstawie można (między innymi) rozbić namiot niemal wszędzie, pod warunkiem, że będzie to w odległości przynajmniej 150 m od najbliższego domu. Jeśli pobyt w tym miejscu ma być dłuższy niż dwie doby, potrzebna jest zgoda właściciela gruntu. Nie ma jednak potrzeby korzystać z tego prawa, ponieważ campingów jest bardzo dużo i oferują naprawdę przyzwoite warunki sanitarne. Koszt to około 180 NOK za namiot + auto (1 NOK to ok. 0,55 zł). Można też zatrzymać się w hotelach, to jednak już dużo większy koszt.

Przed wyjazdem warto też odwiedzić:

www.visitnorway.pl
www.norwegofil.pl
www.mojanorewgia.pl

Sprawdzone adresy:

Thon Hotel Bergen Brygge
Bradbenken 3, 5003 Bergen
tel.: + 47 55 30 87 00
www.thonhotels.com/bergenbrygge

Fretheim Hotel (piękny, zabytkowy hotel nad samym fiordem)
Aurland, 5743 Norge
tel.: +47 57 63 63 00
www.fretheim-hotel.no

Quality Hotel Sogndal
Gravensteinsgata 5, 6851 Sogndal
tel.: +47 57 62 77 00
www.qualityhotelsogndal.no

Organizacja wycieczek

Ze względu na dość napięty plan, małą ilość czasu i bezpieczeństwo, zdecydowaliśmy się na zorganizowanie opisanych wypraw przez profesjonalne firmy, które mogę spokojnie polecić:

Rafting
www.vosrafting.no

Fjord Safari
www.fjordsafari.com

Wyprawa na lodowiec
www.icetroll.com
 
W najnowszym numerze Jachtingu: ŻEGLARSTWO 12. Katharsis II – powitanie Arktyki, część 1 – Akweny 22. 12 wysp – Dodekanez, część 2 – Akweny 32. Kanaryjski scenariusz Akademii Jachtingu, cześć 2 – Akweny 38. Nasz człowiek na dachu świata, czyli Gutkowski na starcie Vendée Globe – Regaty  42. Wrześniowy Bałtyk nie zawodzi – Regaty Classic Cup 2012 46. BRJ 35 – klasyka czy nowoczesność – Konstrukcje 48. Delphia 24, czyli rasowa wyścigówka – Prezentacja jachtu 56. Astronawigacja – jak zacząć – ABC 62. Ucz się na cudzych błędach – Wypadki  72. Żeglarz uratowany dzięki pasażerom liniowych samolotów – Ratownictwo 74. ORVALDI – ARCTICA project – Wyprawa wokół bieguna północnego 86. Na zachodzie zmiany – Śródlądzie 78. Premiery żaglowe – Puls rynku 82. Zadanie nawigacyjne – Rusz głową! 84. Gdzie warto być, co warto zobaczyć – Kalendarium imprez 94. Recenzje – Nowości wydawnicze i filmowe 96. Szpeje, dingsy i przydasie – Deko handlu 98. Norwegia wodne Safari – Turystyka DE LUXE 104. Sprytny fin – Flipper 670 DC – Prezentacja jachtu motorowego 122. Świeża bryza – Nowości rynkowe NURKOWANIE 126. Balast nurkowy – ABC  130. Czy doświadczenie zabija – Wypadki SPORTY EKSTREMALNE 140. Wpław przez Ontario – Pływanie 142. Przygoda z Blokartem – Żaglowozy
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 22 grudnia

W stoczni Multiplast w Vannes wodowano katamaran "Orange II".
środa, 22 grudnia 2004
Na Barbados dopływa Arkadiusz Pawełek na pontonie "Cena Strachu"; Polak jest drugim człowiekiem na świecie, który pontonem przepłynął Atlantyk (41 dni, 3000 Mm).
wtorek, 22 grudnia 1998
Opłynięcie Hornu przez "Pogorię" pod dowództwem Krzysztofa Baranowskiego.
czwartek, 22 grudnia 1988