Polacy są mistrzami w omijaniu zakazów. I taki mistrz znalazł się też w czasach, kiedy komunistyczne władze naszego kraju zakazały żeglugi po Bałtyku. Zakaz dotyczył żaglówek, bowiem nikomu się nie śniło, że nasze rodzime morze można pokonać w inny sposób. A jednak! Andrzej Urbańczyk postanowił to zrobicć na świerkowej tratwie…
Żeglarskie ziarno zasiano w małym Andrzejku dość wcześnie, bo czapkę marynarską dostał w prezencie urodzinowym jak miał 7 lat. Wczesna edukacja wodna zaowocowała pomysłem, który dla wielu był niemożliwy do zrealizowania, czyli żegluga po Bałtyku na tratwie. Nasz bohater po części inspirował się wyprawą Kon-Tiki a częściowo po prostu chciał popatrzeć na powiewający nad głową żagiel przepłynąć Bałtyk… Wraz z kilkoma innymi śmiałkami i całym zestawem pomocników zaprojektował i zbudował 10-metrową tratwę ze świerkowych bali. W załodze, która ostatecznie opuściła polski brzeg oprócz 21-letniego Urbańczyka znaleźli się Stanisław Kostka, Jerzy Fischbach i Czesław Breit. Rejs rozpoczął się 28 sierpnia 1957 w Łebie a zakończył się po kilkunastu dniach żeglugi w trudnych warunkach pogodowych na wyspie Lilla Karlsö w Szwecji. .
Wyprawa tratwą Nord (która zresztą w zeszłym roku obchodziła całkiem okrągłą rocznicę) nie była jedyną i ostatnią wyprawą Urbańczyka, który został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako światowy rekordzista w samotnych rejsach. Kilkanaście lat po pierwszym rejsie, w 1975 roku, Andrzej Urbańczyk na otwartej szalupie Nord II popłynął do Las Palmas – Barbados. W roku 1977 na jachcie Nord III Urbańczyk odbył wyprawy na trasie Los Angeles - San Francisco oraz San Francisco - Hawaje - Jokohama, która była pierwszym polskim przejściem Północnego Pacyfiku. Samotny 49-dniowy rejs trasy Jokohama - San Francisco w 1978 roku został uwieńczony wpisem do Księgi Rekordów Guinnesa za ustanowienie rekordu prędkości. Kolejna samotna wyprawa na jachcie Nord IV odbyła się w roku 1982 i obejmowała kierunek San Francisco - Hawaje - San Francisco. 2 lata później Andrzej Urbańczyk odbył samotny rejs dookoła świata zawijając jedynie do trzech portów.
Kolejne próby samotnego opłynięcia świata w 100 dni Andrzej Urbańczyk podejmował w latach 1989 i 1991 na jachcie Nord V. Rok 2003 zaowocował drugim już wpisem do Księgi Rekordów Guinnesa – jego powodem był rejs na tratwie, tym razem zbudowanej z pni sekwoi, Nord VI. A dokładniej najdłuższy rejs non stop przez Północny Pacyfik z San Francisco do wyspy Guam w archipelagu Wysp Mariańskich. Za pobicie rekordu wszech czasów długości rejsu na tratwie (5880 mil morskich w 136 dni) Andrzej Urbańczyk otrzymał także nagrodę Kolos w kategorii Wyczyn Roku. Rok później na jachcie Nord VII podjął się wyprawy otwartą szalupą przez Pacyfik. Niestety, z powodu awarii szalupy rejs został przerwany.
28 sierpnia 2007, w 50. rocznicę pierwszej wyprawy kapitan Urbańczyk wyruszył w kolejny rejs, którym chciał upamiętnić i odwzorować pierwszą wyprawę. Zbudowano wierną kopię tratwy NORD, z siedmiu świerkowych bali według projektu z roku 1957. Trasa wiodła od Jarosławca w Polsce do Visby na Gotlandii. Podróż trwała 12 dni, z powrotem 10 dni.
Tagi: Andrzej Urbańczyk, tratwa, Nord, Bałtyk