TYP: a1

Katharsis II. Przylądek Horn i Półwysep Antarktyczny

wtorek, 27 lutego 2018
Informacja prasowa/Wyprawa Antarctic Circle 60 S.pl

26.02.2018 r. Morze Weddella, Antarktyka

Relacja satelitarna z pokładu s/y Katharsis II, na pozycji: 62º52' S, 043º48' W.

66ty dzień rejsu, ponad 9500 mil od startu.

                                                          

Katharsis II rozpoczyna 10. tydzień żeglugi non-stop z Kapsztadu w RPA do Hobart w Australii. Wykonując pętlę wokół Antarktydy znajduje się od 50 dni na wodach Antarktyki, czyli na południe od 60o szerokości geograficznej południowej. 

Po 10 dniach uciążliwej podwiatrowej żeglugi po antarktycznym Morzu Bellingshausena, we wtorek 20 lutego o 08:28 czasu jachtowego (UTC-5) Katharsis II minął południk Przylądka Horn. Jest to miejsce legendarne, od zawsze budzące respekt wśród żeglarzy. Notoryczne silne sztormy, wzburzone morze i przeciwne prądy dały się we znaki niejednemu żaglowcowi w przeszłości. Dla nas mijanie Hornu lewą burtą było swojego rodzaju symbolem zmagań żeglarzy z żywiołem, jakim jest morze. Chwila ta zastała nas głęboko na południe od samego Przylądka, ale tylko pozornie nie miał on żadnego wpływu na naszą żeglugę. Zbliżaliśmy się do Półwyspu Antarktycznego, który jest w pewnym sensie lustrzanym odbiciem Hornu. W tym miejscu odległość między Antarktydą, a jakimkolwiek kontynentem jest najmniejsza. To powoduje, że układy pogodowe, przemieszczające się na wschód, zawieszają się w okolicach Półwyspu Antarktycznego. Niekorzystne dla naszej żeglugi wiatry północno-wschodnie wieją tu dłużej niż gdziekolwiek indziej w całym obszarze Antarktyki.

[t][/t] [s]Fot. Wyprawa Antarctic Circle 60 S.pl[/s]

Opłynięcie Półwyspu Antarktycznego było naszym Hornem. Przeciwne wiatry stopniowo przybierały na sile. Spodziewaliśmy się sztormu. Chcieliśmy go uniknąć wpływając w cieśniny między Półwyspem a Archipelagiem Palmera. Wybranie tej trasy dawało możliwość nacieszenia się widokami strzelistych, ośnieżonych szczytów wychodzących prosto z wody. Samo płynięcie wzdłuż tych majestatycznych krajobrazów jest ucztą dla oczu. Niektórzy z nas byli w tym rejonie 7 lat temu, ale dla większej części załogi to magiczne miejsce odkrywało się po raz pierwszy.

[t][/t] [s]Fot. Wyprawa Antarctic Circle 60 S.pl[/s]

Pokryte lodem góry Półwyspu Antarktycznego zobaczyliśmy już z odległości 60 mil. Podziwianie krajobrazów nie trwało zbyt długo. W tężejącym wietrze wpłynęliśmy w wąski Kanał Neumayera. Sztorm zszedł aż w Cieśniny, pogarszając widoczność. Podczas refowania głównego żagla w Cieśninie Gerlacha doszło do uszkodzenia listwy grota. Wyrwany został z masztu kawałek szyny w miejscu łączenia się dwóch listew. Awaria uniemożliwiała zarówno całkowite zrzucenie żagla, jak i jego postawienie. Rozpędzający się do 45 węzłów wiatr nie pozwalał na usunięcie usterki na otwartej wodzie. Aby dokonać napraw musieliśmy znaleźć schronienie między wyspami. Osłonę przed zafalowaniem dały nam Wyspy Melchiora (Melchior Islands). W ich cieniu po całonocnej pracy w sztormowych warunkach, w miejsce wyrwanej listwy dopasowana została nowa. Po 14 godzinach mogliśmy wznowić żeglugę.

[t][/t] [s]Fot. Wyprawa Antarctic Circle 60 S.pl[/s]

W Cieśninie Gerlacha nie brakowało lodowych "niespodzianek" Aby uniknąć nocnego manewrowania wśród lodowych growlerów zmuszeni byliśmy wybrać drogę na zewnątrz Archipelagu Palmera. Niestety rozminęliśmy się w ten sposób z kpt. Wojnowskim i załogą jachtu Lady Dana 44. Dzięki łączności satelitarnej udało się nam nawiązać kontakt, gdy my byliśmy w Cieśninie Bransfielda, a Lady Dana 44 w Cieśninie Gerlacha - ponad 60 mil od siebie. Miło było porozmawiać i pozdrowić się na tym krańcu świata.

[t][/t] [s]Fot. Wyprawa Antarctic Circle 60 S.pl[/s]

W nocy 23 lutego wpłynęliśmy pchani sztormowym wiatrem na Morze Weddella. To już nasze 9. antarktyczne morze w tym rejsie.  Jasne noce skończyły się definitywnie. Czerń otacza nas już przez sześć godzin w czasie nocy. Poziom adrenaliny, szczególnie w trakcie nocnej żeglugi, znacznie się podniósł. Z jednej strony chcielibyśmy szybko żeglować, z drugiej mamy świadomość śmiertelnego zagrożenia, jakim byłoby zderzenie z lodowym growlerem. Nocne wachty cały czas wypatrują niebezpieczeństw, korzystamy także z nowoczesnych pomocy nawigacyjnych. Podczas nocy płyniemy na małym zrefowanym sztakslu lub zrzucamy całkowicie żagle, gdy mgły uniemożliwiają korzystanie z kamery termowizyjnej. Cały czas kierujemy się na wschód utrzymując odległość co najmniej 20 mil na północ od zbitego paku lodowego. Póki co Morze Weddella usłane jest pojedynczymi górami lodowymi, które pojawiają się na radarze co kilka godzin. To znacznie mniej w porównaniu z ilością lodu spotkanego w styczniu na morzach Davisa i Mawsona. O dużych dobowych przebiegach na razie musimy jednak zapomnieć. Wolniejsza żegluga w nocy wpływa negatywnie na łączne przebiegi dobowe. Ale bezpieczeństwo przede wszystkim.

 

Za nami już 2/3 południków planowanej pętli wokół Antarktydy. Jeszcze kilka tygodni i będziemy mogli popłynąć w kierunku sztormowych, ale bezpieczniejszych wód Oceanu Południowego, bezpośrednio w kierunku Australii.

 

Dziękujemy za wszystkie życzenia i pozdrowienia.

Trzymajcie za nas kciuki,

 

- Mariusz Koper i załoga Katharsis II

Tagi: Katharsis II, wyprawa, Antarktyda
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620