TYP: a1

Kuk, pierwszy (i pół) po Bogu

środa, 14 marca 2018
Hanka Ciężadło

Jest uzbrojony, niebezpieczny i nawet kapitan woli nie wchodzić mu w drogę. Poznajcie najważniejszą postać na pokładzie - a może i pod nim: pan kuk we własnej osobie.

Wedle instrukcji…

… jeśli zajrzymy do wszechwiedzącej Wikipedii, dowiemy się, że kuk to gość, do którego obowiązków należy przygotowywanie „w miarę różnorodnych posiłków” oraz dbanie o to, by podczas rejsu nie zabrakło składników do potraw ani wody pitnej, a także środków czyszczących oraz higienicznych. Kuk odpowiada także za zasztauowanie prowiantu, sporządzenie list prowiantowych oraz za zakupy. Jest zatem nie tylko kucharzem, ale raczej podczaszym.

W rzeczywistości kuk pełni rolę podobną do tej, jaką spełniają archetypowe „panie w dziekanacie” - co prawda, nie posiada nominalnej władzy, ale naprawdę lepiej z nim nie zadzierać. W końcu, kto wie, co tam jutro wrzuci do zupy…

 

Czyżby kosmita?

Stare, marynarskie przysłowie, zawarte w Słowniku Etykiety Żeglarskiej głosi, że „kuk to nie człowiek: ludzi truje, sam odpadkami się żywi, z załogą do stołu nie siada; oficer nie gentelman; a kapitana się nie wybiera”. Nie bez przyczyny najwięcej uwagi poświęcono tu właśnie kukowi - od jego umiejętności i stopnia ogarnięcia sytuacji zależał bowiem nie tylko poziom zadowolenia załogi z życia, ale nawet jej być albo nie być. Jeśli kuk źle oszacował ilość zapasów, albo niewłaściwie nimi gospodarował, podczas wielomiesięcznego rejsu morskiego mogły wystąpić poważne kłopociki.

 

Naturalnym środowiskiem występowania kuka jest kambuz. Dzierży tam władzę absolutną i nawet kapitan nie próbuje wchodzić mu w paradę w tym zakresie. Kuk nie ma jednak nic wspólnego z obsługiwaniem załogi, jest bowiem oficerem, i to wysokim rangą. Od czarnej roboty ma do dyspozycji wachtę kambuzową, której zadaniem jest obieranie, krojenie, podawanie do stołu, zmywanie naczyń i inne przykre, monotonne czynności, do jakich kuk się nie zniża.

 

Kiedy właściwie kuk je?

Złośliwi podejrzewają, że skubaniec podjada przez cały czas, wybierając dla siebie co lepsze kąski. Nikt nie jest jednak na tyle szalony, by podzielić się tymi przemyśleniami z resztą załogi w obecności samego zainteresowanego, bowiem tak nieroztropne postępowanie mogłoby pociągnąć za sobą daleko idące i niezbyt przyjemne skutki.

W rzeczywistości kuk jada wówczas, gdy załoga skończy już posiłek. O ile rzecz jasna coś zostało, bo jeśli ugotował za mało, to zgodnie z przysłowiem, naprawdę zostaną mu tylko odpadki. Podczas posiłków kuk czuwa natomiast nad procedurą przyswajania pokarmu przez załogantów, w razie potrzeby służąc im pomocną dłonią, ciepłą herbatą, albo w ostateczności solniczką.

 

Papier z pieczątką

Na wakacyjnych rejsach kukiem zostaje zwykle ktoś, kto lubi i potrafi gotować (dziwnym trafem, najczęściej jest to czyjaś żona lub mama, albo osoba sprytnie łącząca obie te funkcje).

Na większych jednostkach kuk musi posiadać specjalne świadectwo, wydane przez Urząd Morski. Jak się zresztą okazuje, wśród kuków występuje pewna hierarchia - może niezbyt skomplikowana, ale z pewnością istotna, wyróżniamy bowiem: kucharzy okrętowych oraz młodszych kucharzy okrętowych.

Co ciekawe, obaj muszą potrafić znacznie więcej, niż tylko nie przesolić zupy: młodszy kucharz okrętowy powinien na przykład posiadać zaświadczenie o przeszkoleniu w zakresie znajomości indywidualnych technik ratunkowych i elementarnej pomocy medycznej. Wynika stąd, że decydenci przyjmują za zupełnie realną opcję, iż obiad okaże się jednak niejadalny.

 

Młodszy kucharz musi także przejść szkolenie z ochrony przeciwpożarowej stopnia podstawowego, bezpieczeństwa osobistego i odpowiedzialności społecznej oraz mieć ukończonych 16 lat. Natomiast „pełnowartościowy”, czyli samodzielny kucharz okrętowy powinien dodatkowo posiadać wykształcenie kierunkowe i dyplom mistrza kucharskiego oraz odpowiednią praktykę na statkach morskich.

 

Etymologia

Kuk nazywany bywa też kokiem, albo jak już wiemy, kucharzem okrętowym - ale to ostatnie raczej w oficjalnych papierach.

Brzmienie tego wyrazu oraz doświadczenie w drążeniu żeglarskiej etymologii sugerują, że kuka przejęliśmy wprost od angielskiego słówka cook, czyli kucharz. W rzeczywistości jednak jest to zaledwie połowa prawdy, ponieważ drugim źródłem naszego polskiego kuka jest francuskie słówko coq, oznaczające… koguta. Czyli, było nie było, ptaka bardzo poważanego nad Loarą, a w dodatku takiego, którego lepiej jest nie drażnić…

 

 

 

 

 

Tagi: kuk, kucharz, słownik, statek
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 23 listopada

Francis Joyon na trimaranie IDEC wyruszył z Brestu samotnie w okołoziemski rejs z zamiarem pobicia rekordu Ellen MacArthur; zameldował się na mecie po 57 dniach żeglugi, poprawiając poprzedni rekord o dwa tygodnie.
piątek, 23 listopada 2007