Nautofon bywa niekiedy nazywany „buczkiem mgłowym”, chociaż trzeba przyznać, że ta pierwsza nazwa brzmi jakoś bardziej dostojnie. Poza tym, słowo „buczek” sugeruje, że jest to raczej przedmiot nikczemnych rozmiarów - i zapewne równie niewielkiego znaczenia. Nie dajmy się jednak zwieźć pozorom: nautofon spełnia niesłychanie istotne funkcje i w żadnym wypadku - a już na pewno w wypadku mgły - nie należy go lekceważyć.
Gdzie szukać nautofonów?
Zasadniczo tam, gdzie znajdują się obiekty, których obecność lepiej byłoby zarejestrować, ale z powodu kiepskiej widoczności może to być utrudnione.
Buczki montuje się zatem na jednostkach pływających, ale też na stałych znakach nawigacyjnych, latarniach morskich, przy wejściach do portów i wszędzie tam, gdzie wzrok oraz GPS mogą nas zawodzić.
Warto przy tym podkreślić, że niektóre nautofony bywają bardziej medialne od innych - głównie dlatego, że ktoś był uprzejmy ładnie je zaprezentować, zapewniając im wiekopomną sławę oraz miejsce w Wikipedii. Do takich nautofonowych celebrytów należy na przykład buczek zamontowany w Sumburgh na Szetlandach, którego piękny dźwięk można sobie odtworzyć w dowolnej chwili na kanale youtube.
Jak to działa?
Każdy nautofon posiada swój własny, unikalny sygnał, który emitowany jest w charakterystycznym tylko dla niego cyklu. Źródłem dźwięku nautofonów jest membrana drgająca z określoną częstotliwością, wynoszącą od 200 do 500 Hz. Natomiast tym, co wprowadza membranę w drgania, jest elektromagnes, sterowany przez cewki elektryczne, przez które przepływa prąd.
Tak działają „dorosłe” nautofony. W ich zastępstwie, na małych morskich jednostkach stosuje się niekiedy alternatywne źródła dźwięku, jakimi są rożki mgłowe - czyli urządzenia przypominające używaną na stadionach wuwuzelę. Takie wynalazki mają jednak ograniczoną moc i służą raczej podbudowaniu morale załogi; natomiast porządny nautofon powinien być słyszany z odległości kilku, a wedle niektórych źródeł - nawet kilkunastu mil morskich. A tu płuca żeglarza mogą już nie wystarczyć.
Etymologia
I tu niespodzianka; zwykle w tym miejscu odwołujemy się do obcych języków, opowiadamy o spolszczeniach, zapożyczeniach i tak dalej. Nie tym razem. Słówko nautofon jest bowiem jak najbardziej nasze, a wywodzi się ono z połączenia dwóch innych wyrazów:
Nautofon jest zatem urządzeniem dźwiękowym, umożliwiającym bezpieczną żeglugę. Tak proste, że aż nudne… dlatego przyjrzyjmy się, jak nazywają go inni: dla Brytyjczyków i Niemców jest to foghorn, czyli róg mgłowy, dla Holendrów - alarmsirene, i tak dalej. Generalnie rzecz biorąc, wszystkie inne nacje wiążą jego nazwę albo z alarmem, albo mgłą. I tylko po polsku to urządzenie nazywa się majestatycznie: nautofon. W sumie - całkiem fajnie. Trochę, jak z „Kapitana Nemo”.
Tagi: nautofon, słownik, żegluga