W 11 dni od wypłynięcia z Ushuaia, 17-go listopada, po pokonaniu 1100 mil morskich (ponad 2000 km) i s/y Selma Expeditions dotarła do zatoczki Elsehul Bay, północno-zachodniego "cypla" Georgii Południowej. Ostatnie dni żeglugi 12-osobowego zespołu kierowanego przez kpt. Piotra Kuźniara nie były łatwe. Szczególnej uwagi wymagała nocna żegluga wśród growlerów (odprysków gór lodowych). Temperatura spadła poniżej 0 st. C. Okresowe opady śniegu i wiatr 6-8B wzmagał odczuwanie zimna. Ale załoga Selmy uzyskała nawigacyjnego pomocnika - jasny księżyc ułatwiał widoczność nawet w nocy.
Fot. Selma Expeditions |
Georgia Południowa jest obecnie ścisłym rezerwatem przyrody i ze względu na kruchość lokalnego ekosystemu pobyt tutaj wymaga specjalnych przygotowań. Oznacza to staranne mycie obuwia i okrycia wierzchniego przed i po zejściu na brzeg oraz absolutny zakaz przenoszenia jakichkolwiek materiałów biologicznych. Ale ta niedogodność jest rekompensowana olbrzymim bogactwem fauny: dużych kolonii słoni morskich, uchatek, skuł i petrelców. Są także pingwiny królewskie, macaroni i białobrewe oraz wszędobylskie mewy dominikańskie.
Oczywiście podstawowym celem krótkiego postoju w Elsehul Bay były przygotowania do planowanego lądowego "Trawersu śladami Shackletona", z położonego kilkadziesiąt mil na południowy wschód fiordu Haakon Bay, czyli z tego samego miejsca, gdzie 100 lat temu swój 60-cio km marsz po ratunek - zaczynał trzyosobowy zespół Ernesta Shackletona.
W nocy z 18 na 19.10.2016 jacht opuścił w miarę spokojne kotwicowisko i pożeglował do Haakon Bay. Wystawiono podwójne wachty - zdawano sobie sprawę że na podejściu do fiordu można spodziewać się dużej fali przybojowej, a teren znamy był tylko z locji i map. Kapitan zdecydował się na rejs o tej porze, aby jak najlepiej wykorzystać bardzo małe okienko pogodowe i aby lądowanie na nieznanym brzegu nastąpiło możliwie w najsłabszym wietrze. Po całonocnej żegludze, jacht dotarł do fiordu. Lądowanie zaczęło się o 4ej a skończyło o 5ej rano czasu miejscowego (UTC-2). Było ciemno a na koniec szaro, wstawał kolejny dzień - 19.10.2016. Krótko po wysadzeniu "ekipy górskiej: na brzeg wiatr się znowu wzmógł. Po szybkim pożegnaniu ekipy górskiej zapada decyzja: szybko rwać kotwicę. Selma opuszcza fiord i odpływa dalej od wyspy uciekając przed nadchodzącym sztormem.
Jednak obecnie najtrudniejsze zadanie stoi przed ekipą górską. W tym roku, ze względu na stosunkowo mało śniegu na wyspie można spodziewać się sporo kłopotów z przekraczaniem lodowych szczelin, a tych w 60 km marszu będzie sporo. Jeśli wszystko pójdzie dobrze załoga Selmy planuje ponowne spotkanie już za 5 dni, po drugiej stronie wyspy, w okolicy byłej osady wielorybniczej Stromness Bay. Ale jak mówi kapitan Kuźniar - tutaj karty rozdaje pogoda. Po prostu robimy swoje i trzymamy kciuki za wspinaczy.
Selma odpływa w ocean, a na brzegu rozpoczyna wędrówkę trzyosobowa delegacja załogi Selmy:
- Krzysiek Jasica: co-skipper na Selmie. Od 7 lat stale w teamie Selma Expeditions. Był w ekipie zdobywającej antarktyczny szczyt wulkanu Erebus, w trakcie wyprawy Selmy ma morze Rossa w 2015 roku.
- Przemek Kruszyński: uczestnik poprzedniego rejsu (tylko żeglarskiego) na Georgię Południową w 2013 roku. Zdobywca góry Vision najwyższego szczytu Antarktydy.
- Janek (Honza) Pechar: instruktor narciarski i świetny żeglarz. Czech. Przyjaciel Selmy.
UWAGA: Dla zainteresowanych losami ekipy górskiej SELMY podajemy link do specjalnego trackera, niesionego przez ekipę:
https://my.yb.tl/synereus