Wczoraj wczesnym rankiem należący do Polskiej Żeglugi Morskiej statek Polesie zderzył się z pływającym pod banderą Wielkiej Brytanii frachtowcem Verity. Do zdarzenia doszło na Morzu Północnym, w niedalekiej odległości od niemieckiej wyspy Helgoland. Niestety wśród brytyjskiej załogi są ofiary śmiertelne.
Okoliczności zdarzenia
Do kolizji statków miało dojść 24 października wczesnym rankiem (była to 3.00 lub 5.00 rano, różne źródła podają rozbieżne godziny), 12 mil na południowy zachód od wyspy Helgoland. Mający 190 metrów długości statek Polesie zderzył się z mniejszym (91 m kadłuba), brytyjskim frachtowcem Verity. Polska jednostka była w drodze z Hamburga do La Coruni, natomiast brytyjska zmierzała z Bremy do Immingham.
Dysproporcja masy sprawiła, że angielski statek doznał znacznie większych uszkodzeń i w efekcie zatonął. Większą część jego załogi uznano za zaginioną; bezpośrednio po wypadku udało się podjąć z wody tylko jednego brytyjskiego rozbitka, który otrzymał pomoc medyczną. Jak informuje Krzysztof Gogol z Polskiej Żeglugi Morskiej, licząca 22 osoby załoga Polesia jest bezpieczna.
Akcja ratunkowa
Po zderzeniu rozpoczęto akcję poszukiwawczą, która jednak była bardzo utrudniona z uwagi na niekorzystne warunki pogodowe, niską temperaturę, silny wiatr i trzymetrowe fale. W poszukiwaniach rozbitków wzięły udział:
Polesie,
holownik ratunkowy Nordic,
łódź policyjna Sylt,
śmigłowiec niemieckiej marynarki wojennej Sea King,
2 statki SAR: Hermann Marwede i Bernhard Gruben.
Nieco później w akcję poszukiwawczą włączył się należący do Carnival Corporation wycieczkowiec Iona, który przypadkiem znajdował się w okolicy. Mimo iż nie jest to typowa jednostka ratownicza, na jej pokładzie znajdują się lekarze i personel medyczny.
Dlaczego doszło do zderzenia?
Pełnej odpowiedzi na to pytanie będzie można udzielić zapewne po zakończeniu dochodzenia. Na razie musimy oprzeć się na poszlakach. Z pewnością zestaw: kiepska pogoda, wczesna pora, październik i Morze Północne nie sprzyja zachowaniu dobrej widoczności.
Oczywiście mamy XXI wiek i załogi nie muszą już polegać na sokolim wzroku marynarza na bocianim gnieździe. Wiadomo jednak, że około godz. 3.00 nad ranem brytyjski statek z jakiegoś powodu przestał nadawać sygnał AIS. Nadawała go natomiast polska jednostka, dlatego wiemy, że płynęła ona z prędkością około 10,4 węzła. Ze wstępnych ustaleń wynika też, że w chwili zderzenia Polesie znajdował się na kursie uprzywilejowanym. Na razie jednak jest zbyt wcześnie na ferowanie wyroków, bo nie mamy pełnego obrazu sytuacji, a akcja ratunkowa wciąż trwa.
Podjęty z wody marynarz znajdował się na pokładzie Polesia, co pozwala wysnuć wniosek, że to załoga polskiego statku udzieliła mu pomocy. Niestety wszystko wskazuje na to, że większości poszkodowanych nie uda się uratować. Poza tym pierwszym rozbitkiem odnaleziono tylko jednego żywego załoganta Verity, Filipińczyka. Został on zlokalizowany przez załogę statku SAR i przetransportowany do szpitala. Jego stan zdrowia jest dobry.
Co zresztą rozbitków?
Tu informacje są rozbieżne. Havariekommando poinformowało o odnalezieniu jednych zwłok. Wedle niepotwierdzonych informacji jeden z pasażerów wycieczkowca miał napisać na mediach społecznościowych, że wskutek akcji poszukiwawczej odnaleziono aż trzy ciała. Załoga Verity liczyła 7 osób.
Niezależnie od akcji poszukiwawczej pozostaje jeszcze kwestia ewentualnego zanieczyszczenia środowiska wskutek zatonięcia brytyjskiej jednostki. Kilka godzin po zdarzeniu na miejsce przybył niemiecki statek Mellum, przystosowany do zabezpieczania wycieków paliwa i innych niebezpiecznych substancji.
P&O Iona, based in Southampton, is among the vessels taking part in a rescue operation in the North Sea after British cargo Verity sank off the coast of Germany https://t.co/YoECAVgGXv
— Daily Echo (@dailyecho) October 24, 2023
Fotografia tytułowa - dzięki uprzejmości Wikipedia, Seamanpl - Praca własna
Tagi: zderzenie, Polesie, Verity, Morze Północne, wypadek, akcja, ratunek