Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego wyginęły gigantyczne zwierzęta morskie? Ssaki im nie bardzo zagrażały, człowiek ze swoim upodobaniem do zabijania wszystkiego, co się rusza, jeszcze nie żył… Co więc sprawiło, że wyginęły takie, powiedzmy, megalodony?
Nie bez powodu przywołaliśmy akurat to wielkie zwierzę. Magalodon był rekinem wielkości mniej więcej autobusu – miał ponad 18 metrów długości i ząbki długości 17 cm. Co mogło załatwić takiego giganta? Ano, jak się okazuje, oczywiście coś bardzo małego.
Słynni amerykańscy naukowcy twierdzą, że za wyginięciem wielkich zwierząt morskich stoi wybuch co najmniej jednej supernowej. Właśnie 2,6 mln lat temu jedna lub więcej supernowych eksplodowała w odległości 160 lat świetlnych od ziemi.. Akurat w tym czasie na ziemi wymarły gigantyczni przedstawiciele morskiej fauny (czyli fauny plioceńskiej). Przypadek? Nie ma przypadków, jeśli w grę wchodzi wyginięcie niemal 1/3 ziemskich gatunków.
W portalu naukowym ResearchGate opublikowano badania dokonane przez zespół kierowany przez profesora Adriana Melotta z Uniwersytetu Kansas, łączące wspomniany wybuch supernowej z wyginięciem morskich stworów. Oczywiście, potrzebne są dowody – i takie znaleziono, na przykład w skamielinach, ale także w złożach radioaktywnego izotopu żelaza 60 i czegoś, co nazywa się tajemniczo rozszerzającym się bąblem lokalnym. To, mówiąc w skrócie, obszar kosmosu o małej gęstości ośrodka międzygwiazdowego, który powstał w wyniku wybuchu co najmniej jednej supernowej.
Żelazo 60 mogło się na Ziemię dostać tylko w wyniku kosmicznego wybuchu. Okres połowicznego rozpadu tego izotopu wskazuje, że dotarł on do naszej planety 2,6 miliona lat temu, co łączy wyginięcie właśnie z wybuchem. Inny związek istnieje z leżącym niedaleko Ziemi (oczywiście, w wymiarze kosmicznym) bąblem lokalnym. Układ Słoneczny znajduje się na skraju takiego bąbla, który mógł powstać tylko dzięki wybuchowi co najmniej jednej supernowej.
Jednak ani bąbel, ani żelazo 60, choć radioaktywne, nie są przyczyna wyginięcia megalodona. Według naukowców, za tę katastrofę odpowiedzialne są miony. Nie, to nie żaden Obcy ani Predator – miony to nietrwałe cząstki elementarne. Miony poruszają się bardzo szybko, z prędkością bliska prędkości światła, więc choć nietrwałe, docierają do nas w stosunkowo dobrej kondycji. A są bardzo przenikliwe – jedna piąta naszego promieniowania pochodzi właśnie od mionów.
W chwili wybuchu supernowej , jak podsumowują naukowcy, ilość mionów wzrosła nawet kilkaset razy a organizmy zostały wystawione na zwielokrotnione działanie promieniowania. Im większa powierzchnia ciała stwora, tym dotkliwsze skutki napromieniowania. Według ekipy z Kansas takie promieniowanie oznacza dla stworzenia wielkości człowieka, prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwór większe nawet o 50%. A plioceńskie giganty przecież były znacznie większe. W efekcie, jak głosi teoria zespołu z Uniwersytetu w Kansas, megalodony i spółkę mogły wykończyć nowotwory…
Tagi: Megalodon, rekin, mion