Co ma pumeks do wielkiej Rafy Koralowej? I dlaczego należy się cieszyć, że wielka pumeksowa wyspa dryfuje po Oceanie Spokojnym?
Another great view of the pumice raft west of #Tonga from #Sentinel2 on Aug 16. Note how cumulus clouds appear to be developing over the raft - could these 'floating islands' have their own microclimates? Sensing a possible research project... pic.twitter.com/kQOp3fYrAx
— Simon Carn (@simoncarn) August 20, 2019
Z pumeksem mamy do czynienia zazwyczaj w małych, zgrabnych kostkach umieszczonych na naszej łazienkowej półce. Ale bryła pumeksu wielkości takiego Lublina może nam się nie mieścić w głowie. A niesłusznie, bowiem takiej wielkości pumeksowa tratwa została zauważona przez NASA. Dryfuje sobie po Oceanie Spokojnym i zmierza w kierunku Australii.
Skąd się to wzięło?
Pumeksowa tratwa jest efektem podmorskiej erupcji wulkanu, jaka miała miejsce 7 sierpnia niedaleko archipelagu Tonga. Pumeks powstaje, kiedy pienista lawa zetknie się z wodą morską. Gwałtownie ochłodzony pumeks sztywnieje a uwięzione wewnątrz bąbelki gazu unoszą go na powierzchnię.
Porowata materia, dość gęsto zbita zaczęła zajmować coraz większą powierzchnię – kiedy pod koniec sierpnia sfotografowało ją NASA, wyspa miała wielkość ok. 150 km kwadratowych. A jak to wygląda z bliska, opisali Michael Hoult i Larissa Brill, którzy żeglując na katamaranie nie dość, że natknęli się na wyspę, to jeszcze w niej na chwile utknęli (na szczęście udało im się oswobodzić. Kawałki pumeksu różnej wielkości, od kostki do gry po rozmiar ludzkiej głowy tak gęsto pokrywały powierzchnię wody, że była ona całkowicie niewidoczna. Żeglarze zabrali kilka odłamków substancji na pokład, a potem przekazali je australijskim naukowcom.
Czy to jest groźne?
Choć może przez porównanie z Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci może nam się wydawać, że pumeksowa tratwa to coś złego, jest dokładnie odwrotnie, a z jej obecności cieszą się naukowcy i ekolodzy, szczególnie ci australijscy. Czemu? Ano okazuje się, że w podróż tratwą po południowym Pacyfiku wybrało się wiele morskich stworzeń - skorupiaki, koralowce, kraby, ślimaki i różne robaki. To całe bogactwo, wraz z kawałkami zdrowego korala może się okazać ratunkiem dla Wielkiej Rafy Koralowej, od lat niszczonej przez zmiany klimatu i obecne w oceanie toksyczne substancje. - Z obserwacji podobnych zjawisk z ostatnich 20 lat możemy śmiało założyć, że gdy za nieco ponad pół roku pumeks dotrze do brzegów Australii, przyniesie ze sobą olbrzymie bogactwo w postaci zdrowego korala i wielu żyjących na nim organizmów – wyliczał w rozmowie z „The Guardian” geolog Scott Bryan z Queensland University of Technology.
Oczywiście, po drodze do Australii obiekt takiej wielkości musi wywołać problemy. Pumeks będzie blokował wejścia do portów i osadzał się w zatokach, przeszkadzając rybakom czy tym, co przemieszczają się drogą wodną między wyspami.
Natura leczy się sama
Wielka Rafa Koralowa zdecydowanie potrzebuje nie tylko ochrony, ale i renowacji – w ostatnich latach, po zabójczo gorących latach 2017 i 2018 liczba osiedlających się tam koralowców zmniejszyła się o prawie 90 procent. Jak się jednak okazuje, Natura potrafi o siebie zadbać, jeśli tylko nie będziemy jej przeszkadzać.
Po drodze do Australii pumeksowy jachtostop zabierze nowych pasażerów m.in. w Nowej Kaledonii i Vanuatu. Na miejsce ma dotrzeć pod koniec roku. A jak obecnie wygląda wyspa, można zobaczyć na przykład na twitterowym koncie wulkanolog Simon Carn.
Tagi: pumeks, wyspa, Wielka Rafa Koralowa