Do burty flagowego „Héros” po kolei podchodziły szalupy z innych okrętów francuskiej eskadry. Kapitanowie przekraczali burtę i kierowali się do kabiny kontradmirała Pierre André de Suffrena. Zostali przez niego pilnie wezwani i choć dzień wcześniej, 6 lipca 1782 roku, pokonali Anglików i rozproszyli ich jednostki, to zdawali sobie sprawę, że zamiast pochwał czeka ich raczej reprymenda.
Szczególnie pełen obaw był kapitan Étienne Cillart de la Villeneuve, który chciał poddać dowodzony przez siebie „Sévère”, kiedy ten został zaatakowany przez dwie nieprzyjacielskie jednostki. Tylko dzięki temu, że sprzeciwił się porucznik Dieu przejmując komendę i ponownie podnosząc banderę, do haniebnej kapitulacji nie doszło. Suffren przyjął swoich podkomendnych siedząc przy suto zastawionym stole, jednak nie poprosił by siedli, lecz ocierając usta serwetą rozpoczął przemowę.
- Wstydzę się za was panowie. Swoim kunktatorstwem, nieporadnością, brakiem odwagi zmarnowaliście okazję, by zadać Anglikom zdecydowany cios. Powiecie, że ich pokonaliśmy, ale flota dowodzona przez wiceadmirała Hughes`a nie spoczęła na dnie Oceanu Indyjskiego, lecz udało się jej znaleźć schronienie w Madrasie!
Przerwał swoją tyradę, by sięgnąć po kolejny kawał pieczystego z piętrzącego się przed nim na półmisku stosu. Gdy przełknął, spojrzał w kierunku nieszczęsnego Étienne Cillarta de la Villeneuve.
- Co do pana, to dostaje pan rozkaz powrotu do Francji, nie chcę mieć pod swoją komendą dowódców, na których polegać nie mogę.
Zwrócił głowę w kierunku dwóch innych kapitanów podpierających ścianę kajuty.
- A was panowie pozbawiam dowództwa nad powierzonymi wam pochopnie okrętami. Mam nadzieję, że następcy lepiej się w boju sprawdzą. To tyle. Żegnam panów.
Gdy kapitanowie opuszczali kabinę, minęli w drzwiach stewarda, który wnosił półmisek z wonnymi kotletami baranimi.
Pierre André de Suffren jest uważany za jednego z najwybitniejszych francuskich admirałów. Praktycznie jedynie on przeprowadził zwycięską kampanię wymierzoną przeciw brytyjskiej flocie. Otoczony szacunkiem zmarł w 1788 roku na udar mózgu, spowodowany nadmierną tuszą. Nie da się ukryć, że był nie tylko genialnym taktykiem, ale niestety również żarłokiem. Jednak to nie kotlety baranie przyczyniły się do jego przedwczesnej śmierci, lecz raczej zamiłowanie do tłustych śmietanowych sosów. Kotlety baranie należą do potraw zdrowych, ale i przy ich spożywaniu trzeba zachować umiar.
Kotlety baranie Kotlety baranie, koniecznie z kością, należy na dłuższy czas umieścić w marynacie. Taki zabieg złagodzi zbyt intensywny dla niektórych aromat baraniego mięsa. Marynatę przygotować należy z roztartego z solą czosnku – przynajmniej jeden ząbek na jeden kotlet – odrobiną pieprzu i drobno posiekanego rozmarynu. Zamiast rozmarynu można użyć świeżej mięty. Do tej mieszaniny dolewamy trochę oliwy i nacieramy tym kotlety. Odstawiamy w chłodne miejsce na noc lub na całą dobę. Smażymy na rozgrzanej patelni, aż się dobrze zrumienią z obu stron. Aby zmiękły, a mięso odchodziło od kości, przekładamy je do naczynia żaroodpornego i wkładamy do rozgrzanego do 160 stopni piekarnika na około pół godziny. Dobrym dodatkiem jest ugotowany na sypko ryż oraz pieczony w folii czosnek. |