Postój przy tym nabrzeżu był wprawdzie niezbyt komfortowy, bowiem nie jest przyjemnie sąsiadować z kilkoma kutrami rybackimi, ale Matt nie miał zamiaru szukać innego miejsca. Po pierwsze stał tu za darmo, co wziąwszy pod uwagę stan jachtowej kasy nie było bez znaczenia. Po drugie, dzięki sąsiedztwu rybaków, z którymi szybko się zaprzyjaźnił, zawsze mógł liczyć na to, że po powrocie z połowów obdarują go jakąś rybą, co zapewni mu smaczny i darmowy posiłek. Po trzecie, mógł w tym miejscu przeprowadzić naprawę swego jachtu, który mocno ucierpiał podczas ostatniego rejsu.
Wracając z Islandii dostał się w niesłychanie silny sztorm. Właściwie tylko szczęściu zawdzięczał, że wszystko skończyło się dobrze, choć właściwie powinno się skończyć katastrofą. Lodowate fale przewalały się przez pokład niszcząc takielunek, załoganci złożeni chorobą morską praktycznie nie mogli mu w walce z żywiołem pomóc, zalegając zrezygnowani pod pokładem. Jacht zaczynał brać wodę. W chwili gdy również silnik odmówił pracy Matt był o krok od wezwania pomocy. I zrobiłby to, gdyby nie źle umocowana gaśnica, która przy kolejnym wariackim przechyle przeleciała lotem koszącym przez kabinę, precyzyjnie trafiła w krótkofalówkę, całkowicie ją niszcząc. Gdy już stracił nadzieję, bezlitosny do tej pory wiatr zelżał. Mógł postawić sztormowe żagle, reanimował jednego z załogantów, by ten za pomocą ręcznej pompy zęzowej wyczerpywał wodę, która dostała się do wnętrza, a sam skierował jacht do najbliższego norweskiego portu. Tu po pożegnaniu z załogantami, zaczął naprawiać jacht. Sąsiedztwo i przyjaźń z rybakami także w tym wypadku się opłaciła. Chętnie pomagali mu w pracach, a ponieważ sam nie był zbyt biegły w sprawach technicznych, bezcenna była wiedza mechanika z jednego z kutrów, który szybko i sprawnie przywrócił jachtowy silnik do życia. Pozostawało mu jedynie pouszczelniać jacht, który podczas sztormu tak haniebnie nabierał wody. Najbardziej newralgiczne było połączenie kadłuba z pokładem. Część prac już wykonał. Teraz postanowił zrobić sobie przerwę, tym bardziej, że właśnie został obdarowany przez powracających z połowu rybaków pięknym łososiem. Rozpalił grill, podzielił rybę na dzwonka. Wiedział, że ten posiłek wprawi go w dobry humor, bowiem ryby znakomicie podnoszą poziom serotoniny!
Łosoś z rusztu Kawałki podzielonego na dzwonka łososia należy obficie skropić sokiem z cytryny i odstawić na kilkanaście minut w chłodne miejsce. W tym czasie rozpalamy grill i przygotowujemy dodatki. Smaczną i znakomicie się komponującą z łososiem przystawką jest gęsty jogurt lekko posolony i wymieszany z posiekanym koperkiem. Tuż przed położeniem kawałków łososia na ruszcie solimy je, po czym opiekamy je tak długo, aż skóra się przyrumieni. Znakomite w towarzystwie jogurtu, sałaty i białego, wytrawnego wina. |