Błądzić jest rzeczą ludzką; płacić również. Każdemu z nas zdarza się czasem pokpić sprawę, co generuje niepotrzebny stres oraz sprawia, że rejs na długo zapada nam w pamięć; nie tylko dlatego, że był wspaniały. Dlatego właśnie powstała poniższa lista kosztownych błędów, chociaż nie mamy wątpliwości, że nie wyczerpuje ona tematu. Wiedząc jednak, jakie wtopy zdarzają się najczęściej, będziemy mogli ich uniknąć… I prawdopodobnie wymyślimy własne. W końcu człowiek jest istotą z natury kreatywną.
Olewanie odbijaczy
Odbijacze to chyba najczęściej gubione przedmioty (może poza szeklami, ale one występują w innej kategorii cenowej). Można oczywiście próbować obejść problem utraconych obijaczy i przywiązać je na wieki, wywiesić za burtę i zapomnieć. Ale, jak już kiedyś pisaliśmy, w pewnych kręgach uchodzi to za totalną wiochę i może zasugerować światu, iż stoimy na pokładzie pierwszy raz w życiu.
Zgubiony obijacz to spory koszt - tym bardziej, że stracimy stary, sfatygowany flak, a armator każe nam zapłacić, jak za funkiel nówkę. I poniekąd będzie miał rację, bo właśnie funkiel nówkę będzie musiał kupić, żeby uzupełnić wygenerowane przez nas braki. A to, że przy okazji policzy sobie słono za fatygę i straty moralne, to już inna sprawa.
Obijacze należą też do najbardziej niedocenianych elementów wyposażenia łodzi, a mogą oszczędzić nam wielu kłopotów. Oraz kosztów. Wystarczy aktywnie ich używać i podczas manewrów w porcie zawsze oddelegować ofiarę z odbijaczem we wszelkie miejsca, jakie mogą wejść w konflikt z innymi jednostkami lub nabrzeżem.
Nie tędy droga
Liny mają to do siebie, że jeśli są mocno naprężone, zaczynają działać jak przecinaki, bezlitośnie demolując elementy, o jakie zdarza im się uderzać lub ocierać. Dotyczy do zwłaszcza cum, które chcąc nie chcąc, mocowane są w bliskiej okolicy innych elementów wystroju, na przykład koszy albo listew.
Warto przy tym pamiętać, o jak dużych siłach mówimy: jacht to obiekt o kilkutonowej masie, więc potrafi on naprawdę mocno naprężyć cumę. I taka cuma, przebiegając w niewłaściwym miejscu, będzie niszczyć wszystko to, o co się oprze - i ktoś będzie musiał za to coś zapłacić. Dlatego zawsze, bezwzględnie należy dopilnować, by cumy przebiegały do knag właściwą i bezpieczną trasą, czyli przez półkluzy.
Po co nam klar…
Podczas rejsu jesteśmy na wakacjach (nie dotyczy to oczywiście szczęśliwców zwanych skipperami; oni są w pracy). A skoro mamy wakacje, to chyba nie po to, żeby sprzątać, prawda? Prawda.
Pamiętajmy jednak, że wszystko - w tym nasza niefrasobliwość - ma swoje konsekwencje. I cenę. A skutki beztroskiego pozostawienia ciężkich przedmiotów luzem podczas przechyłów mogą być bolesne - zarówno dla rzeczonych przedmiotów, jak i dla jachtu.
Podobnie rzecz wygląda z porzuconymi pod nogami linami, mapami, czy jedzeniem. Jasne, nie trzeba spinać się, utrzymując na siłę wojskowy dryl; warto natomiast zadbać o to, by bez sensu nie narażać na kłopoty łódki i załogi - w końcu poślizgnąć można się nie tylko na legendarnej skórce od banana, ale równie dobrze na splątanej linie, czy porzuconym beztrosko ciuchu. A kiedy już wpadniemy w poślizg, uszkodzimy siebie, a co gorsza - prawdopodobnie również jacht.
Fok kontra reszta świata
Na niemal wszystkich turystycznych jednostkach, na foka i jego szoty czyha jakaś podstępna pułapka. Może to być ponton, tradycyjnie umieszczany przed masztem, otwarty luk przedni, albo jeszcze inne niespodzianki.
Wszystkie one mogą sprawić, że podczas zwrotu żagiel bądź szot zaplącze się lub przynajmniej zahaczy - a energiczne szarpnięcie bez sprawdzenia przyczyny takiej obstrukcji może okazać się bardzo kosztowne w skutkach.
Dlatego też, kiedy płyniemy, przedni luk bezwzględnie należy zamykać. A ponton, cóż - skoro nie wymyślono na niego lepszego miejsca, musi tam pozostać. Warto natomiast wyznaczyć ofiarę, która zamiast się opalać, będzie pilnować tamtych rejonów i w razie czego sprawdzać, czy rozwiązanie siłowe aby na pewno jest adekwatnym postępowaniem w danej sytuacji.
Tagi: błędy, odbijacze, wypadek