Złe wieści z Ekwadoru – przebywający tam żaglowiec szkolny Cisne Branco, należący do brazylijskiej marynarki wojennej, zderzył się z mostem. Do incydentu doszło podczas wychodzenia jednostki z portu w Guayaquil. Na dodatek jeden z przybyłych mu na ratunek holowników przewrócił się. Na szczęście obyło się bez ofiar.
Dramatic video of Brasil's sail training ship CISNE BRANCO being pulled away from the bridge she hit in Guayaquil 18 Oct, then an Ecuadoran Navy tug trying to help is pulled under. All aboard got out and no injuries are reported in these incidents https://t.co/BxJ6Fk9S0P pic.twitter.com/knhSh7TGUS
— Chris Cavas (@CavasShips) October 19, 2021
Okoliczności zdarzenia
Cisne Branco, czyli „Biały Łabędź” nie jest zwyczajnym żaglowcem – to trzymasztowa fregata, stanowiąca flagową jednostkę brazylijskiej marynarki wojennej. Pełni funkcje dyplomatyczne, ale również szkoleniowe, a na jej pokładzie kształcą się zarówno marynarze, jak i oficerowie.
W momencie zdarzenia jednostka przebywała w Ekwadorze z trzydniową kurtuazyjną wizytą (jakkolwiek źle kojarzy nam się to sformułowanie). Most, w który uderzyła, to właściwie kładka przeznaczona dla ruchu pieszych. Łączy ona wyspę Santay ze stałym lądem.
Do kolizji doszło w miniony poniedziałek 18 października, około 13.30 czasu lokalnego. Jej najbardziej prawdopodobną przyczyną był silny prąd rzeki Guayas, który miał znieść żaglowiec z toru wodnego i sprawić, że jego kadłub uderzył w przęsło mostu.
Wielkie „bum”... i dalsze kłopoty
Zderzenie było bardzo silne i sytuacja wyglądała niezwykle groźnie. Fregata bezpośrednio po kolizji mocno się przechyliła, jej maszty opierały się o kładkę, a silny prąd rzeczny nadal napierał na burty. Na szczęście załoga zachowała dużą przytomność umysłu. Natychmiast rzucono kotwicę, która ustabilizowała jednostkę i zapobiegła pogłębianiu przechyłu.
Na pomoc Cisne Branco ruszyły dwa holowniki. Niestety w trakcie ściągania fregaty z mostu jeden z nich przewrócił się do góry dnem. Drugi kontynuował akcję ratowniczą i udało mu się doprowadzić żaglowiec do kei. Załoga przewróconej jednostki wydostała się na jej kadłub i siedząc tam okrakiem, została podjęta przez innych ratowników.
Są straty, nie ma ofiar
Mimo tak dramatycznego przebiegu wydarzeń obyło się bez ofiar. Specjalne oświadczenie w tej sprawie wydał Kapitan portu komandor Danilo Espinoza. Stwierdził on, że na razie nie wiadomo dokładnie, jak duże będą koszty i straty w sprzęcie. Ich wysokość, podobnie jak przyczyny kolizji, stana się przedmiotem analiz oraz postępowania administracyjnego. Ma ono zostać przeprowadzone w najbliższych dniach.
Na razie pewne jest jedynie, że Cisne Branco ma obitą burtę oraz że stracił bramstengę fokmasztu. Kapitan Espinoza dodał też, że żaglowiec zostanie przeprowadzony do doku w Yacht Klubie w Guayaquil w celu przeprowadzenia szczegółowego przeglądu technicznego.
Tagi: żaglowiec, Brazylia, Ekwador, kolizja, zderzenie, most, Cisne Branco