Marzyliście kiedyś o tym, żeby zamieszkać na bezludnej wyspie i żeby wszyscy dali wam święty spokój? Okazuje się, że to wcale nie łatwe. I bynajmniej nie chodzi o znalezienie odpowiedniej wyspy.
Przekonał się o tym boleśnie pewien Japończyk. Masafumi Nagasaki w 1989 postanowił, że ma wszystkiego dość, nie ma ochoty oglądać ludzi i poszuka sobie cichego kącika. I go znalazł – to bezludna wyspa Sotobanari.
Pan Masafumi miał to, co chciał, czyli święty spokój. Tak mu się to spodobało, że z planowanych 2 lat odosobnienia wyszło…29. Od czasu do czasu nasz bohater opuszczał swoją samotnię, żeby kupic sobie najpotrzebniejsze rzeczy za pieniądze otrzymane od rodziny, po czym wracał do swojej pustelni. Tak zintegrował się z otoczeniem, że kiedy woda porwała jego ubrania, nie odczuwał potrzeby sprawienia sobie nowych i chodził nago. W końcu komu to przeszkadza na bezludnej wyspie? Od tego też zwyczaju nadano mu przydomek – pan Nagasaki został „nagim pustelnikiem”.
Jednak rumakowanie ma do siebie to, że prędzej czy później się kończy. Albo po prostu władze żadnego kraju nie lubią, jak ktoś się wymyka spod kontroli – rząd Japonii w każdym bądź razie takiej samowoli nie zdzierżył. W kwietniu 2018 ktoś zauważył mężczyznę na wyspie i uznał, że pan Masafumi wygląda na słabego i chorego. Chęć pomocy byłaby zrozumiała, ale wybrano dosyć specyficzny przebieg akcji ratowniczej. Na wyspie pojawiła się policja, nakazując jej mieszkańcowi opuszczenie Sotobanari. Masafumi Nagasaki odmówił, więc…usunięto go stamtąd siłą, mimo stawianego oporu.
Odgórnie, mimo iż pan Nagasaki twierdzi, że czuje się dobrze uznano, że jego stan zdrowia wymaga specjalistycznej opieki. Nasz bohater, który liczy sobie 82 lata, chciałby wrócić na wyspę i tam spokojnie dokonać żywota, jednak japońscy urzędnicy zabronili mu powrotu na Sotobanari i umieścili w domu komunalnym w Ishigaki. Jest bardziej niż prawdopodobne, że swojej wyspy pan Masafumi już nie zobaczy…
Tagi: pustelnik, wyspa, Masafumi Nagasaki