I co to za sensacja – przecież wszyscy widzieli ten film… W dodatku na koniec główna bohaterka beztrosko wyrzuciła swój naszyjnik do morza. To oczywiście filmowa fikcja. Okazuje się jednak, że życie pisze równie ciekawe scenariusze – we wraku Titanica naprawdę znaleziono złoty naszyjnik, a chociaż nie ma on kształtu serca, prezentuje się całkiem interesująco.
Złoty, ale skromny
Kiedy poprzednio ludzkość miała przyjemność oglądać rzeczony naszyjnik, był rok 1912. Potem nastąpiła sławna katastrofa, skutkiem czego niezatapialny statek oraz wszystko, co na nim było, znalazło się na dnie morza.
Teraz jednak, dzięki nowoczesnej technologii, udało się obejrzeć Titanica tak dokładnie, jak nigdy wcześniej. Dokonała tego firma Magellan, zajmująca się tworzeniem map głębinowych. Dzięki niezmiernie dokładnym skanom Titanica można było przyjrzeć się szczegółom wraku – i bystre oczy specjalistów dostrzegły tam wyraźny zarys efektownego naszyjnika.
Aby móc oglądać takie fotki, trzeba było mocno się postarać – wrak leży przecież niemal 4000 m pod wodą, ponad 700 km od brzegów Nowej Funlandii. Do oględzin wykorzystano więc specjalne podmorskie drony, które wykonały kawał naprawdę dobrej roboty: badając Titanica, zebrały łącznie 16 terabajtów danych, w tym 715 000 zdjęć.
Jak nie serce, to co?
Filmowy naszyjnik miał w centralnym punkcie wielki, błękitny brylant w kształcie serca. Ten prawdziwy tak nie wygląda – ale i tak jest arcyciekawy, choćby dlatego, że wykonano go z zęba megalodona (to taki prehistoryczny rekin-gigant). Dyrektor generalny Magellana opisał przedmiot jako „piękny, zdumiewający i zapierający dech w piersiach”.
Nasuwa się zatem pytanie – co teraz? Czy skoro mamy już naszyjnik, to może warto go wydobyć i wystawić na aukcji? Warto w tym miejscu przypomnieć, że filmowy wisiorek z błękitnym sercem (wykonany z białego złota i cyrkonii) został sprzedany za 2,2 miliona dolarów. Zapewne pan dyrektor miałby wielką ochotę sprawdzić, jaką kwotę uda się wylicytować za oryginał, jednak wszystko wskazuje na to, że nie będzie miał takiej okazji.
Warto mieć na uwadze fakt, że wrak Titanca chroniony jest międzynarodowymi przepisami, a wydobycie czegokolwiek z niego lub z jego bezpośredniego sąsiedztwa jest, delikatnie mówiąc, uciążliwe. I nie chodzi tutaj jedynie o trudności techniczne, ale też o konieczność uzyskania specjalnych pozwoleń.
Więcej szczegółów można przeczytać na https://t.co/pCtYQMfw1i
— ???????????????? ???????????????????????????? ???????? ???????????????????? ???? (@azazelowa) June 1, 2023
A może poszukamy Rose?
Skoro naszyjnik istnieje, to kto wie – być może i za nim, niczym w filmie, kryje się jakaś romantyczna historia? Ludzie od Magellana również wyszli z tego założenia i postanowili poszukać właścicieli zatopionego przedmiotu.
Nie będzie to łatwe po ponad stu latach pod zatonięcia Titanica – no ale od czego mamy sztuczną inteligencję i jej supermoce? Ktoś wpadł zatem na pomysł, by przy pomocy programów do rozpoznawania twarzy odszukać krewnych właściciela bądź właścicielki naszyjnika.
Mają do tego posłużyć między innymi zdjęcia i archiwalne nagrania. Czy ta sztuka się uda? Czas pokaże. Jakieś szanse z pewnością są. Co prawda na pokładzie było 2200 osób, ale przecież większość z nich nie mogła sobie pozwolić na zakup takiej błyskotki, a to mocno zawęża krąg poszukiwań...
Tagi: Titanic, naszyjnik, ciekawostki