Zdaniem obrońców przyrody, jest to bardzo realna opcja. Wieloryby Rice’a żyją wyłącznie w Zatoce Meksykańskiej, a najnowsze regulacje polityków wycofują ograniczenia w ruchu, które miały chronić te zwierzęta przed statkami. Sytuacja jest poważna – na świecie pozostało tylko 50 wielorybów Rice’a.
O co tu chodzi?
Grupa organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną ssaków morskich pozwała urzędującą administrację za wycofanie dotychczas obowiązujących regulacji prawnych, które służyły ocaleniu wielorybów. Warto dodać, że przepisy o ochronie ustanowiono w 2022 roku na wniosek ponad 100 naukowców specjalizujących się w ochronie oceanów.
W odpowiedzi na ten apel BOEM (Bureau of Ocean Energy Management) wyłączyło część Zatoki Meksykańskiej z dzierżawy i wprowadziło zakaz nocnej żeglugi statków OSV oraz ograniczyło do 10 węzłów prędkość w rejonie żerowania wielorybów, co miało chronić zwierzęta przed uderzaniami przez statki. Teraz wszystkie te regulacje przestały obowiązywać. Dlaczego?
Wieloryby kontra koncerny naftowe
Ograniczenia nałożone przez BOEM nie spodobały się koncernom naftowym. Sędzia federalny, który zajmował się sprawą, przyznał koncernom rację w kwestii dzierżawy terenów i nakazał BOEM zniesienie ograniczeń w tym zakresie. Ograniczenia prędkości statków i zostały jednak utrzymane… aż do 20 lutego 2025 roku. Wtedy BOEM całkowicie uchyliło wszystkie wytyczne służące ochronie wielorybów, powołując się na konieczność „uwolnienia amerykańskiej energii”.
Kristen Monsell, dyrektor ds. prawnych oceanów w Centrum Różnorodności Biologicznej, skomentowała to w następujący sposób: „Wieloryby Rice’a stoją na skraju wyginięcia, a kilkadziesiąt pozostałych przy życiu osobników rozpaczliwie potrzebuje większej ochrony przed szybkimi statkami i inną działalnością związaną z odwiertami naftowymi na morzu, a nie mniejszej.”
Tagi: wieloryby, Rice'a, USA, Trump, ekologia