Przywykliśmy już, że w Australii wszystko jest jakieś inne; pająki są wielkości kota, ssaki znoszą jajka, a ludzie chodzą do góry nogami. Tym razem jednak natura przeszła samą siebie i wyrzuciła na jednej z australijskich plaż okaz, który zadziwił nawet lokalsów - chociaż wydawało by się, że akurat ich trudno będzie jeszcze czymkolwiek zaskoczyć. A jednak.
Dziwak
Morskie stworzenia miewają rozmaite kształty, dzięki czemu podwodna natura nieustająco nas zachwyca. Co więcej, uczeni twierdzą, że wciąż wiele jest tam do odkrycia - i że większej ilości gatunków nie znamy, niż znamy. No i fajnie, przynajmniej nie sposób się nudzić.
Fakt, nie wszystkie te stwory są piękne; niektóre ryby (zwłaszcza głębinowe) wyglądają jak dzieło szalonego naukowca, którego eksperyment wymknął się nieco spod kontroli. Istnieje jednak ryba, która głębinowa nie jest, kształt ma… no, w zasadzie odpowiedni, ale proporcje ciała tak dziwne, że można odnieść wrażenie, iż czegoś tam jeszcze brakuje. Na przykład tułowia. I może jeszcze ogona.
Samogłów
Rybka nazywa się samogłów - i patrząc na nią, nietrudno zgadnąć, dla czego tak właśnie ją przezwano. Niewielka paszcza, masywne ciało, brak wyodrębnionego tułowia oraz ogona, a przy tym mocno rozrośnięte i przesunięte ku tyłowi płetwy grzbietowa oraz brzuszna sprawiają, że ryba wygląd bardzo osobliwie - jak sama głowa większego stworzenia. Istny samogłów.
Trzeba tu zresztą docenić naszych zoologów, bowiem w innych językach, na przykład w angielskim, zwierzak nazywa się sunfish (słoneczna ryba), albo moonfish (księżycowa ryba), co zupełnie nie oddaje jego niezwykłej aparycji.
Podobno nazwa sunfish wywodzi się od tego, że samogłowy uwielbiają wygrzewać się w słońcu, pływając na niewielkiej głębokości i bardzo powoli. Skąd w takim razie moonfish? Trudno powiedzieć; być może rybka lubi też wygrzewać się w świetle księżyca.
Znalezisko
Okaz samogłowa, tudzież sunfisha, znaleziono kilka na plaży w południowej Australii. Rzecz działa się w Coorong National Park, 80 km od miasta Adelaide. Traf chciał, że akurat przejeżdżał tamtędy pan Steven Jones wraz ze swoją ekipą rybaków, zmierzając w kierunku ujścia rzeki Murray.
W pewnym momencie rybacy zobaczyli na piasku dziwny obiekt; początkowo sądzili, że jest to po prostu spora kłoda, ale kiedy zbliżyli się do znaleziska, okazało się, że patrzą właśnie na samogłowa.
Należąca do tej grupy pani Linette Grzelak jako pierwsza opublikowała na portalu społecznościowym zdjęcia niezwykłej ryby. Fotki natychmiast zyskały sporą popularność, a ich autorka stwierdziła, że co prawda słyszała wcześniej o tym gatunku, ale aż dotąd nie wierzyła, że taki stwór naprawdę istnieje.
Duże zwierzę?
Znaleziona na plaży ryba mierzyła około 1,8 metra długości. Według Cioci Wikipedii była więc całkiem spora, bowiem możemy tam przeczytać, iż samogłowy dorastają maksymalnie do 3 metrów. Jak się jednak okazuje, nawet Ciocia nie wie wszystkiego.
Specjaliści z National Parks South Australia w rozmowie z BBC stwierdzili bowiem, że znaleziony okaz to był zupełny średniak - zgodnie z ich wiedzą, samogłowy mogą spokojnie osiągać ponad 4 metry długości. I masę ponad 2,75 tony. To dopiero kawał ryby.
Czy to gryzie?
W odróżnieniu od większości przedstawicieli australijskiej fauny, samogłowy nie są groźne dla człowieka. Żywią się meduzami, mięczakami i inną drobnicą, zaś ludzi zupełnie ignorują.
Jedyne zagrożenie z ich strony może polegać na przypadkowej kolizji z jakimś niewielkim jachtem, co wynika z upodobania tych ryb do słonecznych kąpieli i pływania na niewielkich głębokościach. Takie przypadki zdarzają się jednak niezmiernie rzadko, co zresztą ma ciekawą przyczynę: ponieważ samogłowy posiadają na grzbiecie sporą, szpiczastą płetwę, bywają niekiedy mylone z rekinami. Żeglarze wolą więc trzymać się na rozsądny dystans, co wychodzi na korzyść obu zainteresowanym stronom.
Co ciekawe, samogłowy występują nie tylko w okolicach Australii. Spotyka się je w większości oceanów i mórz strefy umiarkowanej - a sporadycznie mogą się pojawiać nawet w naszym, osobistym Bałtyku. Niestety, taka wycieczka w praktyce oznacza dla nich wyrok śmierci. Nasze morze jest bowiem zbyt słodkie, a przy tym zdecydowanie za zimne dla tych stworzeń. No i nie zapominajmy o fakcie, że kąpiele słoneczne też nie są na Bałtyku „oczywistą oczywistością”.
Tagi: samogłów, ryba