Gdy pada nazwisko Herman Melville, to skojarzenie jest jedno - „Moby Dick”. I słusznie, ta metaforyczna powieść o wyprawie przeciw białemu wielorybowi na stałe weszła do kanonu światowej literatury. Polowanie na Moby Dicka stało się poetyckim symbolem tragicznej walki człowieka ze złem.
Ale przecież to nie jedyny tytuł w dorobku pisarza. Większość z nich dzieje się na morzach i oceanach, bowiem Melville to nie tylko pisarz, ale i marynarz. Służył na wielorybnikach, odwiedził wyspy Pacyfiku. Plonem tych doświadczeń były powieści „Tajpi”, „Omoo” i „Mardi”. „Biały Kubrak” to efekt służby na fregacie wojennej Stanów Zjednoczonych. Jej akcja rozpoczyna się tuż przed podniesieniem kotwicy w jednym z portów na Pacyfiku, kiedy to okręt, na który zaciągnął się autor jako prosty marynarz, wyrusza w drogę powrotną do kraju. Podróż przebiega wokół przylądka Horn.
Ale to nie zwykła relacja z podróży, to z jednej strony uogólniony obraz życia w marynarce wojennej z soczystymi postaciami marynarzy i oficerów, z drugiej fikcja literacka, w której służba na okręcie staje się metaforą świata. Od razu uwaga – to nie lekka powieść przygodowa - to rzecz, której lektura sprawia trochę trudności i wymaga czytelniczego przygotowania. Ale warto się przemóc. I jeszcze jedno, jeśli zachęciłem kogoś do sięgnięcia po ten tytuł, to muszę poinformować, że po raz kolejny piszę o książce, której szukać należy w antykwariatach.
Herman Melville „Biały Kubrak – czyli świat okrętu wojennego”
Wydawnictwo Morskie Gdańsk 1974
Wydanie I
stron: 484