TYP: a1

Morskie katastrofy - bałtycka sensacja XX wieku

piątek, 19 czerwca 2015
Jan Morys
W naszym cyklu sporo uwagi poświęciliśmy katastrofom, które rozegrały się na Bałtyku. W ostatnim artykule, poświęconym zatonięciu “Jana Heweliusza” zaznaczyliśmy, że zaledwie rok później na wodach polskiego morza miało miejsce bardzo podobne zdarzenie. Skala tragedii była jednak tym razem znacznie większa. Zatonięcie promu “Estonia” w 1994 było bowiem jedną z największych, a przy tym najbardziej tajemniczych katastrof morskich dwudziestego wieku.

Estonia
"Estonia" autorstwa Staszewski - Praca własna, The scan of photo of MS Estonia.. Licencja CC BY-SA 3.0 na podstawie Wikimedia Commons.

MS Estonia był promem pasażersko-samochodowym. Został on zbudowany w 1979 roku dla fińskiej spółki Viking Line i pływał początkowo pod nazwą “Viking Sally”. W ciągu 15 lat pokonywania bałtyckiej trasy, jednostka zmieniała nazwę i właściciela aż trzy razy. Ostatecznie, w 1993 roku prom został zakupiony przez szwedzko-estońskie przedsiębiorstwo żeglugowe EstLine i przemianowany na “Estonia”, na cześć zdobytej kilka lat wcześniej przez kraj niepodległości. Statek zaczął kursować pomiędzy Tallinem i Sztokholmem. I właśnie na tej trasie - 28 września 1994 roku - doszło do tragedii.

Podobnie jak w przypadku “Jana Heweliusza”, również prom “Estonia” musiał zmagać się z panującym na Bałtyku sztormem. W tym przypadku ryzyko podjęte przez załogę jednostki było jednak znacznie bardziej poważne. Na pokładzie promu, oprócz przewożonego towaru, znajdowało się bowiem aż 989 osób - z czego 803 stanowili pasażerowie. Pierwszą oznaką nadchodzącej katastrofy był tajemniczy huk w dziobowej części statku, który rozległ się około pierwszej w nocy, kiedy “Estonia” mijała Archipelag Turku. Dało się też słyszeć ciągłe odgłosy tarcia metalu o metal. Inspekcja przeprowadzona przez załogę jednostki nie wykazała żadnych uszkodzeń. Zaledwie kilkanaście minut później urwała się furta dziobowa promu - co sprawiło, że na pokład samochodowy zaczęła się dostawać woda.

MS Estonia
"MS Estonia Memorial Galarkyrkogarden Stockholm" autorstwa Tage Olsin - Praca własna (Photo taken by me). Licencja CC BY-SA 2.0 na podstawie Wikimedia Commons.

Statek błyskawicznie zaczął się przechylać. Z powodu powracających przerw w zasilaniu, nie udało się nadać pełnego sygnału ratunkowego przez radio - operator zdołał podać położenie promu dopiero po wpół do drugiej. Kiedy podjęto decyzję o ewakuacji, było już za późno - przechył jednostki wynosił blisko 90 stopni. Większość pasażerów już wcześniej została pozbawiona możliwości ratunku, ponieważ zablokowano grodzie wodoszczelne i odcięto dolne pokłady statku. Ostatecznie, prom zatonął tuż przed drugą. Akcja ratunkowa została zorganizowana dość szybko - już dwadzieścia minut po zatonięciu “Estonii” na miejsce tragedii dotarł pierwszy statek. Niecałą godzinę później przybyły też przysłane na pomoc śmigłowce. Na ratunek było już jednak zbyt późno. Ocalono jedynie 138 osób - zdecydowana większość zginęła, uwięziona w opadającym na dno morza statku.

Jak stwierdziła estońsko-fińsko-szwedzka komisja śledcza, przyczyną tragedii “Estonii” była wbudowana wada furty dziobowej, która wyłamała się pod naporem fal. Przedstawiono również zarzuty załodze, dotyczące niezredukowania prędkości po pierwszej inspekcji statku i źle przeprowadzonej akcji ratunkowej. Wiele osób nie uwierzyło jednak w oficjalną wersję wydarzeń. Wokół katastrofy zaczęły narastać teorie spiskowe i kontrowersje. Chodziło przede wszystkim o możliwość sabotażu - wybuch ładunku w części dziobowej promu. Miał on mieć związek z nielegalnym szmuglowaniem broni zakupionej od Rosjan. Teoria ta nie była bynajmniej bezzasadna - szwedzki wywiad rzeczywiście przyznał, że tego typu proceder miał w tym okresie miejsce. Zapewniono jednak, że broń nie była tej nocy przewożona na pokładzie “Estonii”.

To jednak nie wystarczyło. Argumentami przeciwko oficjalnej tezie miały być zdjęcia wraku, ukazujące dziurę w burcie pod poziomem wody, a nawet badania samego kadłuba, zorganizowane nielegalnie przez niemiecką dziennikarkę, Juttę Rabe - a które miały wskazać na użycie materiałów wybuchowych. Co ciekawe, Rabe grozi aresztowanie na terenie Szwecji, ze względu na złamanie przepisu o nienaruszalności wraków - stworzonego właśnie po zatonięciu “Estonii”. Te same przepisy (ratyfikowane dziś przez wszystkie państwa z wyjątkiem Niemiec) uniemożliwiły Polakowi, Piotrowi Barasińskiemu, poszukiwanie zmarłej w katastrofie żony. Nigdy nie podjęto też prób wydobycia zatopionego promu, choć leży on na głębokości zaledwie 80 metrów. O udział w spisku oskarżano wszystkich - Rosjan, Brytyjczyków, a nawet CIA. Nie wiadomo jednak, czy kiedykolwiek dowiemy się prawdy - nie tylko o “Estonii”, ale także innych, zatopionych w tajemniczych okolicznościach statkach.
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 grudnia

W Adenie zwodowano polski statek "Dar Opola", który następnie pod dowództwem Kpt. Bolesława Kowalskiego wyszedł w rejs naukowy na Morze Czerwone.
poniedziałek, 21 grudnia 1959