Podobno nawet najbardziej zagorzały miłośnik chłodu potrzebuje czasem odrobiny ciepła. Czy zatem właśnie chęć ogrzania płetw stała się motywacją dla rekina polarnego, którego zaobserwowano niedawno u wybrzeży Belize?
Niespodziewane spotkanie
Słynni amerykańscy naukowcy, podobnie jak kiedyś radzieccy uczeni, specjalizują się właściwe we wszystkim. Tym razem fachpowcy z Florida International University wybrali się na Karaiby celem zbadania ryby, której obecność nie powinna nikogo dziwić: chodziło bowiem o rekina tygrysiego, który bardzo lubi wody tropikalne.
Misja okazała się bardziej, niż udana – oprócz żarłaczy tygrysich naukowcom zdarzyło się bowiem spotkać zupełnie niespodziewanego przybysza: rekina grenlandzkiego, zwanego też polarnym, artkycznym, albo... no, nie uprzedzajmy faktów.
Dziwak na spacerze
Uwagę uczonych przykuł fakt, że zwierzak poruszał się bardzo powoli. Jest to cecha charakterystyczna dla rekinów polarnych, które są uznawane za jedne z najwolniej pływających ryb, dlatego często nazywa się je „śpiącymi rekinami”. W odniesieniu do wymiarów ciała są nawet wolniejsze, niż słynny konik morski: ten osiąga bowiem oszałamiającą prędkość 1,5 km/h, ale jest to rybka nikczemnego wzrostu, natomiast największy zbadany rekin polarny mierzył ponad 6 metrów i ważył jakieś 1,5 tony.
Na dodatek okazało się, że zwierz, na którego natknęli się Amerykanie, był niemal ślepy. Mimo wszystko radził sobie w środowisku naturalnym, więc po szybkim zbadaniu został wypuszczony na wolność. Pozostaje jednak pytanie, co robił w tych ciepłych wodach?
Czarna owca w rodzinie
Rekin grenlandzki jest takim trochę odszczepieńcem od ferajny spod znaku trójkątnej płetwy. Pływa nie tylko powoli, ale też na dużych głębokościach: o ile taki żarłacz tygrysi nie zapuszcza się dalej, niż 300 metrów pod powierzchnię wody, o tyle jego kuzyn z Grenlandii lubi głębokość rzędu 1200 i więcej metrów (krążą nawet doniesienia o egzemplarzu, którego spotkano na 2200 m p.p.m.).
Na tym jednak dziwactwa się nie kończą: rekin grenlandzki jest bowiem jajożyworodny, aż jedną trzecią jego masy stanowi wątroba, a jeśli ma szczęście, może dożyć 400 lat. Na dodatek ma bardzo ciekawą dietę: w żołądkach przedstawicieli tego gatunku spotykano nie tylko części fok czy innych stworzeń morskich, ale też szczątki niedźwiedzi polarnych, a nawet reniferów.
Czy zwierzak, którego spotkano na Karaibach, wybrał się na wycieczkę krajoznawczą i zabłądził? Niekoniecznie. Na głębokościach, na których zwykle żyje, woda nie jest przecież aż tak ciepła, jak przy powierzchni: być może więc warunki, jakie tam panują, są dla niego całkiem dogodne, a zasięg występowania tego gatunku sięga znacznie dalej, niż dotąd sobie wyobrażaliśmy.
Tagi: rekin, Karaiby, nauka, ciekawostki