Dziś, czyli w poniedziałek, 23 maja rusza kolejna polska wyprawa polskiej w poszukiwaniu wraku okrętu podwodnego ORP Orzeł zaginionego w maju 1940 r. Tym razem uczestnicy ekspedycji chcą sprawdzić, czy okręt nie został zatopiony na Morzu Północnym u wybrzeży Holandii.
Fot. Wikipedia
|
Celem wyprawy jest sprawdzenie jednej z wielu hipotez dotyczącej zaginięcia słynnego polskiego okrętu. Ta akurat zakłada, że ORP Orzeł został zatopiony przez niemiecki okręt na Morzu Północnym w pobliżu portu Den Helder. Jak poinformował szef wyprawy, Tomasz Stachura, akcja będzie prowadzona w oparciu o raporty kapitana niemieckiego okrętu, który zatopił niedaleko Den Helder późną wiosną 1940 roku obcą jednostkę. Zidentyfikował ją potem jako holenderski okręt podwodny O 21 – na podstawie tego, że po wybuchu spowodowanym atakiem na powierzchnię wody wypłynęły m.in. fragmenty szalupy z napisem O 21.
O 21 to oznaczenie holenderskiego okrętu podwodnego. W czasie kiedy niemiecki okręt zatopił obcą jednostkę, O 21 znajdował się w szkockim porcie Rosyth. „Gdy zaczęliśmy dokładniej badać sprawę, okazało się, że Orzeł i O 21 zostały wyprodukowane w tej samej holenderskiej stoczni i miały bardzo podobną konstrukcję. Kiedy Orzeł uciekał z Tallina we wrześniu 1939 roku, stracił swoją szalupę. Czy niedługo potem zdobył nową – nie udało nam się ustalić, ale wiemy, że tydzień przed wyjściem w morze w swój ostatni rejs, stał burta w burtę z O 21” – powiedział w rozmowie z PAP Tomasz Stachura. Który przypuszcza, że kapitan Orła mógł po prostu pożyczyć szalupę od Holendrów…
Na tej właśnie teorii opiera się najnowsza ekspedycja. Sprawdzając hipotezę nawiązano kontakty z holenderskimi ekspertami od wraków, a w kwietniu br. przeprowadzono wyprawę przygotowawczą w rejonie Den Helder, w czasie której przeprowadzono wstępne – głównie sonarowe - badania dna Morza Północnego w okolicach tego portu. Wytypowano kilkanaście wraków, które – zdaniem ekipy poszukiwawczej - są warte sprawdzenia. Wraki zalegają na stosunkowo niewielkiej głębokości 30-37 metrów, są mocno zniszczone i porośnięte podwodną roślinnością. Do ich identyfikacji konieczny jest udział nurków, którzy lepiej poradzą sobie z takim zadaniem, niż tylko podwodny sprzętu monitorujący.
Wyprawę zaplanowano na dziesięć dni. Zgodnie z planem w tym czasie przy sprzyjających warunkach członkowie ekspedycji będą w stanie sprawdzić większość wytypowanych wraków. To już trzecia wyprawa organizowana w ramach projektu „Santi odnaleźć Orła” Dwie pierwsze w 2014 i 2015 roku koncentrowały się wokół innej hipotezy – omyłkowego zestrzelenia go przez angielski samolot. W czasie tych ekspedycji przeczesywano za pomocą sonarów wytypowany wcześniej obszar dna Morza Północnego w pobliżu wybrzeży Anglii.
Wcześniej odbyło się kilka innych ekspedycji mających na celu odnalezienie wraku Orła. Ostatnia z nich miała miejsce w 2014 r.
ORP Orzeł został zbudowany w okresie międzywojennym, głównie dzięki składkom polskiego społeczeństwa, w jednej z holenderskich stoczni. Kosztował 8,2 mln zł. Wodowano go 15 stycznia 1938 roku. Wyposażony m.in. w 12 wyrzutni torpedowych i jedno podwójne działko przeciwlotnicze ORP Orzeł zawinął do portu w Gdyni 10 lutego 1939 roku.
Na powierzchni wody jednostka mogła osiągnąć prędkość 20 węzłów na godzinę, pod wodą - 9 węzłów. Bez uzupełniania zbiorników paliwa mogła przepłynąć 7 tys. mil morskich (pod wodą - 100 mil). Maksymalnie okręt mógł zejść na 80 metrów pod powierzchnię wody.
Rano 1 września 1939 roku Orzeł wypłynął na Bałtyk, by zabezpieczać polskie wybrzeże przed ewentualnym desantem niemieckim od strony morza. 15 września okręt zawinął do Tallina, by wysadzić chorego kapitana. Jednostka została internowana, zabrano z niej dziennik pokładowy, mapy i część uzbrojenia.
W nocy polscy marynarze porwali okręt z estońskiego portu i kierując się mapami narysowanymi z pamięci popłynęli w kierunku Anglii. Po czterdziestodniowym rejsie, ściganemu przez niemiecką flotę i bombardowanemu przez niemieckie samoloty okrętowi udało się wejść do bazy Rosyth na wybrzeżu Wielkiej Brytanii.
Orzeł został przydzielony do Drugiej Flotylli Okrętów Podwodnych w Rosyth. Zimą okręt wychodził wielokrotnie na patrole i służbę konwojową. 8 kwietnia 1940 roku zatopił niemiecki transportowiec wojskowy "Rio de Janeiro", przewożący żołnierzy i sprzęt wojskowy, czym przyczynił się do zdemaskowania przygotowywanej przez Hitlera inwazji na Norwegię.
Wieczorem 23 maja 1940 roku załoga ORP Orzeł wypłynęła w swój kolejny patrol na Morze Północne. Z tej misji jednostka już nie wróciła.