To bardzo romantyczna wyspa. Mieszkają na niej tylko owce a żeby się na nią dostać, trzeba mieć samozaparcie i sporą tężyznę fizyczną, bo trzeba wspiąć się po stromym klifie. Ale za to, jak już się tam dostaniemy, możemy liczyć na jedyne w swoim rodzaju zdjęcie z głową w chmurze.
Niezwykłą wyspą posiadającą własną chmurę jest maleńka Litla Dimun. Niewielka wysepka na zdjęciach wygląda wręcz jak nakryta puszystą białą czapką – a to wszystko przez niezwykłe zjawisko, czyli tworzącą się w tym miejscu chmurę soczewkową. Altocumulus lenticularis, czyli stacjonarne chmury o charakterystycznym, talerzowatym kształcie często bywają bohaterkami doniesień o wizycie UFO – wypisz wymaluj bowiem przypominają czasem pojazdy Obcych. Chmury takie występują na wysokości od ok. 3 do 18 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi. I jak wszystkie chmury powstają w wyniku kondensacji pary wodnej w kropelki wody i kryształki lodu, choć ich powstawanie uzależnione jest jeszcze od kilku dodatkowych czynników. Chmury te występują głównie w pobliżu masywów górskich, gdzie w wynoszonym nad wierzchołki gór schłodzonym powietrzu, powstaje na drodze kondensacji chmura. Powietrze opadając niżej ociepla się i chmura zanika, ponieważ cieplejsze powietrze może zgromadzić w sobie więcej pary wodnej niż zimne. Chmury soczewkowe utrzymują się więc tylko na grzbietach tych przepływających przez bariery górskie mas powietrza.
Chmury wyglądają na nieruchome, jednak ciągle zanikają, przez ocieplanie się powietrza i ciągle są też odbudowywane przez napływ zimnego powietrza znad gór. Kiedy ruch powietrza jest stabilny, a jego wilgotność nie waha się – wówczas panują idealne warunki do obserwacji chmur soczewkowych. I tak też bywa na Litla Dimun.
Sama Litla Dimun jest jednak niezwykła nie tylko z powodu własnej chmury. Ta najmniejsza z Wysp Owczych, pochodzenia wulkanicznego wyspa jest zamieszkana tylko przez owce, a ich właściciele czasem podpływają na wyspę, aby opiekować się swoim stadem. Wejść na wyspę trzeba po stromym klifie, dlatego też najczęściej jest ona oglądana ze statków przepływających obok. Litla Dimun jest najmniejszą z archipelagu (ma 82 ha) a pierwsza wzmianka o niej pojawiła się w Sadze o Wyspach Owczych (Færeyinga Saga), datowanej na XIII wiek opisującej jednak wydarzenia z przełomu X i XI wieku. Latem 1004 roku przybyć miał tam Sigmund Brestisson, uznawany za tego, który zaprowadził chrześcijaństwo na Wyspach Owczych. Polował na wyspie na dzikie ptactwo i zaopatrywał się w mięso owiec. W czasie wizyty na wyspie, w jej okolicach znalazła się łódź jego największego przeciwnika, pragnącego utrzymać pogaństwo, Tróndura í Gøtu. Pomiędzy niewielkimi oddziałami obu dowódców doszło do starcia - Tróndur przegrał, a na cześć zwycięzcy południowy brzeg wyspy po dzień dzisiejszy nosi nazwę Sigmundarberg.
Podczas reformacji na Wyspach Owczych, ziemie Lítla Dímun przeszły w ręce króla duńskiego. Dopiero w 1851 roku mieszkańcy północnej części wyspy Suðuroy odkupili ją od Fryderyka VII za 4820 talarów duńskich. Do dziś wyspa jest własnością 42 gospodarzy z Hvalby i Sandavík, którzy wykorzystują ją do wypasu owiec.
Z wyspa łączy się jeszcze jedna ciekawa historia. W roku 1918 duński szkuner, przewożący sól Caspe został zrzucony na skały wybrzeża Lítla Dímun, gdzie uległ zniszczeniu i zaczął tonąć. Sześciu załogantom udało się uciec i wspiąć po stromym zboczu wyspy, gdzie schronili się w niewielkim budynku, wykorzystywanym zwykle przez przybywających na wyspę okazjonalnie właścicieli. Zanim nadeszła pomoc, załoga musiała przetrwać siedemnaście dni. Marynarze przeżyli dzięki polowaniu na owce i ptaki oraz dzięki pozostawionym w domostwie zapałkom, lampie naftowej i kocom. Jeden z rozbitków osiadł później na Wyspach Owczych.
W roku 2006 na wyspie odbył się projekt Silent Islands (Ciche Wyspy), w którym wzięło udział 28 młodych ludzi z czterech skandynawskich krajów - Grenlandii, Islandii, Norwegii i Wysp Owczych. Nie mieli oni przez trzy dni dostępu to telewizora, laptopa, telefonu komórkowego i innych współczesnych zdobyczy technicznych. Dostali jedynie notes i ołówek, by zapisywać swoje wrażenia z pobytu na wyspie. I tak, przeżyli.
Wyspa bywa pułapką nawet dla znających okoliczne wody. Jesienią roku 2010 sztorm uwięził tu zostało trzydziestu ludzi, którzy próbowali zabrać z wyspy owce. Musieli przeczekać dzień nim mogli wyruszyć do domu.
Wyspa przypomina nieco ścięty stożek - z płaskiej powierzchni na szczycie w kierunku Oceanu opadają strome zbocza, w wielu miejscach niemal pionowe. Stoki outrudniają znacząco dotarcie na wypłaszczenie na szczycie, uczynić to można jedynie w kilku miejscach, zwykle przy pomocy specjalistycznego sprzętu wspinaczkowego. Najwyższy punkt wyspy to Rávan, mierzący 414 m n.p.m.
Tagi: wyspa, Wyspy Owcze, chmura