Czas na Damy!

wtorek, 8 kwietnia 2014
Zbigniew - Batiar
Teresa Remiszewska
Teresa Remiszewska
Jakże proroczo brzmiały słowa Joshuy Slocuma, gdy w 1898 roku, po skończeniu szczęśliwie swojej podróży powiedział „Panie ze wszystkich zakładów naukowych chciałyby wiedzieć, w jaki sposób podróżowałem samotnie, co – pomyślałem - wróżyło w przyszłości pojawienie się szyprów rodzaju żeńskiego, do czego dojdzie na pewno, jeżeli my mężczyźni będziemy ciągle powtarzać, że dla kobiet nie ma miejsca na morzu” (Joshua Slocum "Samotny żeglarz", Warszawa 1958 r.).


Minęło 60 lat, kiedy pierwsza kobieta pokonała wielką wodę. Była to Angielka Ann Davison w 1953 r. Potem w 1969 r., 1971 r. i 1972 r. w regatach TARS-1972 obok dwóch innych pań wystartowała Polka, kapitan Teresa Remiszewska na jachcie „Komodor” i osiągając metę w Newport stała się pierwszą Polką, jaka dokonała takiego wyczynu.

Zarażona pomysłem Krzysztofa Baranowskiego zaraz po powrocie do kraju składa Polskiemu Związkowi Żeglarskiemu propozycję zorganizowania pierwszego samotnego rejsu kobiety wokół globu. Szeregowe kręgi żeglarzy oczekiwały takiej inicjatywy, ale dla PZŻ to mogły być tylko kłopoty, a tych należy unikać. Inicjatywę Pani Kapitan poparły łódzkie włókniarki, a współcześni wiedzą, co wtedy takie poparcie znaczyło. Opór materii (czytaj PZŻ) trwał dwa lata. Austriaczka Waltraud Meyer ogłasza światu, że w 1974 lub 1975 r. chce okrążyć świat. W tym okresie skrystalizowały się plany jachtu, na którym Teresa Remiszewska miałaby popłynąć. Po odrzuceniu pomysłu z budową „osiemdziesiątki” z serii „Eurosów” ustalono, że najlepiej jest, aby popłynęła na „Polonezie”, który przecież był do takiej żeglugi zbudowany. Jednak 9 sierpnia 1973 r. PZŻ podejmuje Uchwałę zatwierdzającą samotny rejs Teresy Remiszewskiej oraz postanawia przygotować program działań wraz z budową specjalnego jachtu. Czemu nie?! Papier jest cierpliwy. Nic nawet nie drgnęło w przygotowaniach.

W 1975 r. w lutym proponuje się wreszcie Pani kapitan projekt jachtu dostosowany do potrzeb rejsu i możliwości kobiety. Teresa Remiszewska projekt akceptuje. Następnie okazuje się, że stocznia jachtowa nie jest w stanie zbudować w wymaganym terminie jachtu, więc PZŻ proponuje żeglarce prototyp jachtu typu „Draco”. Ludzie kochani – prototyp jachtu w taką wyprawę i to bez szans na jakiekolwiek próby?! To był pomysł godny PZŻ, ale doświadczona i odważna, ale bez skłonności samobójczych żeglarka odmawia przyjęcia tego jachtu. Dwa i pół roku starań, zabiegów poszło na marne, a Ją pozbawiono w sposób nieludzki „rejsu życia” jak go sama nazwała.

I teraz jakby poszło z kopyta, bo w pięć dni później PZŻ ogłasza zapisy na rejs wokółziemski dla kobiet, a kandydatka będzie wyłoniona w drodze konkursu. Wcześniej PZŻ otrzymuje ofertę od kapitan Krystyny Chojnowskiej-Liskiewicz wraz z informacją, że posiada ona własny jacht. PZŻ za najodpowiedniejszą uznał kapitan Chojnowską-Liskiewicz i zaczął się okres gorączkowych przygotowań. Reprezentantka „wielkiego morskiego mocarstwa” Austriaczka Meyer jest już na trasie, więc szansa na zdobycie przez Polkę światowego prymatu z każdym dniem malała. Teraz sprawy w swoje ręce biorą żeglarze – ludzie czynu.
Krystyna Chojnowska-Liskiewicz
Krystyna Chojnowska-Liskiewicz


W sierpniu zaczęto budowę kadłuba na bazie seryjnego nieco zmodernizowanego „Szmaragda III” , czyli nowej serii „Conradów 32”, a już 21 grudnia jacht został zwodowany. Ze względu na późną porę podjęta zostaje decyzja przetransportowania jachtu na statku do Las Palmas. Żeglarka wychodzi w rejs 10 marca 1976 roku, ale po kilku dniach musi zawrócić w celu usunięcia awarii. Ostatecznie opuszcza Las Palmas 28 marca. Pani kapitan wybrała trasę podobną do „Opty” Teligi, przez Kanał Panamski, Ocean Spokojny z zawinięciem do Australii, wokół Afryki, do Europy. W drodze do Kanału Panamskiego ma niesamowite kłopoty z silnikiem i kiepskimi mechanikami. Wreszcie silnik jest sprawny i 12 lipca „Mazurek” przechodzi ten kanał i melduje się już na Pacyfiku w Balboa. Po wyliczeniach okazało się, że „Mazurek” przeszedł od startu do Kanału w czasie, w jakim przechodzą tą trasę jachty załogowe. Nazwisko Pani Kapitan zaczyna być w świecie głośne.

10 grudnia 1976 roku cumuje w Yacht Club of Australia. Jeszcze żadna z kobiet nie pokonała samotnie dwóch oceanów. Ma za sobą już 16000 mil. Przed nią jeszcze kawał drogi i mnóstwo kłopotów, w tym choroba i rady lekarzy, aby dała sobie spokój z dalszym żeglowaniem. Zwycięża „Mazurek” z tym, że w czasie jej choroby jacht znika z kotwicowiska. Na szczęście zostaje znaleziony i rusza w dalszą drogę. Wtedy też dowiaduje się o swoich konkurentkach, jakie się ostatecznie pojawiły na wielkiej pętli: Francuzce Brigitte Oudry i Angielce Naomi James, płynących na znacznie szybszych jachtach, aby odebrać jej pierwszeństwo w okrążeniu globu. To były nerwowe chwile dla wszystkich obserwatorów, a przede wszystkim dla samej żeglarki.

Wreszcie w eter idzie meldunek: „20 marca 1978 roku na pozycji 16º 08’ N i 35º 50’ W, o godzinie 2100 GMT jacht zamknął wielki krąg, przemierzając w ciągu niemal dwóch lat 28696 mil.” Do Las Palmas, gdzie czeka ją wielka feta ma jeszcze 1800 mil i zawija tam 28 kwietnia. Angielka Naomi James zamknęła pętlę w 39 dni po Polce, ale prasa brytyjska bardzo powściągliwie informowała o sukcesie „Mazurka”. Było tak, jakby to ich żeglarka pierwsza pokonała samotnie wielki krąg. Smutne. Wynagrodzili to Pani Kapitan z nawiązką Francuzi. W dniu 18 czerwca 1978 roku „Mazurek” melduje się nad Motławą.

Wiele zaszczytów spadło w owe dni na Kapitan Krystynę Chojnowską-Liskiewicz i ona sama miała prawo być dumna ze swojego sukcesu. Wielu polskich żeglarzy podzielając dumę z tego osiągnięcia z zadumą równocześnie kierowali swoje myśli ku osobie, którą Polski Związek Żeglarski swoją nieudolnością i oportunizmem pozbawił tej niepowtarzalnej satysfakcji i przejścia do historii nie tylko polskiego żeglarstwa. Nikt nie potrafi sobie wyobrazić, co przeżywała Pani Kapitan Teresa Remiszewska w tych dniach przecież radosnych. Odeszła na wieczną wachtę zabierając wraz ze sobą żal za tym, czego Ją pozbawiono. Miejmy nadzieję, że tam, gdzie teraz żegluje została sowicie wynagrodzona. Wielka szkoda, że tak wielki sukces polskiego żeglarstwa został przyćmiony równie wielką krzywdą.

Opracował na podstawie książki
„Polskie jachty na oceanach”
Aleksandra Kaszowskiego i Zbigniewa Urbanyi
i własnymi uwagami opatrzył
Zbigniew Klimczak

Zdjęcia pochodzą z książek:
T. Remiszewska: „Z goryczy soli moja radość. Opowieść o samotnym rejsie Komodorem przez Atlantyk”, Wydawnictwo Literackie 1979
K. Chojnowska-Liskiewicz: „Pierwsza dookoła świata”, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1979
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 22 grudnia

W stoczni Multiplast w Vannes wodowano katamaran "Orange II".
środa, 22 grudnia 2004
Na Barbados dopływa Arkadiusz Pawełek na pontonie "Cena Strachu"; Polak jest drugim człowiekiem na świecie, który pontonem przepłynął Atlantyk (41 dni, 3000 Mm).
wtorek, 22 grudnia 1998
Opłynięcie Hornu przez "Pogorię" pod dowództwem Krzysztofa Baranowskiego.
czwartek, 22 grudnia 1988