Jakiś czas temu – w sumie nie tak dawno – przyszło mi pisać o innej książce, która traktuje o Mazurach. Była to rzecz autora polskiego (Wojciech Kuczkowski „Szlak Wielkich Jezior Mazurskich”). Teraz do moich rąk dotarła publikacja napisana przez obcokrajowców.
I tu od razu refleksja – przecież dla wielu rodzin niemieckich Mazury to ów kraj utracony, mitologiczna ziemia rodzinna, a więc jeśli piszą o tym skrawku naszego kraju, to mogą pisać z pewnym sentymentem. A jednak jeśli chcielibyśmy owe dwie książki porównywać, to ta pierwsza, polskiego autora jest przewodnikiem, może nie tyle subiektywnym, co raczej osobistym, z którego daje się odczuć autentyczne zauroczenie tą krainą i uczucie. Od razu zaznaczę, że broń Boże, nie jest to zarzut – to raczej zaleta.
W tym drugim przypadku otrzymujemy przewodnik napisany z prawdziwie niemiecką dokładnością i precyzją. Znajdziemy w nim wszystko, zarówno ogólny opis akwenu, przez warunki meteorologiczne, przepisy obowiązujące itp., po szczegółowo opracowane mapy oraz plany poszczególnych przystani i marin. Każde z opisywanych miejsc zostaje opatrzone także szerokością i długością geograficzną, co nie jest bez znaczenia, bowiem coraz częściej nawet na wodach śródlądowych posługujemy się GPS-em, zatem o pomyłce nie może być mowy. Oprócz opisów, map z zaznaczonymi niebezpiecznymi miejscami, oznaczonymi torami wodnymi, czyli tym wszystkim co dla bezpiecznej żeglugi jest niezbędne, znajdziemy tu też informacje o miejscach, zabytkach wartych odwiedzenia. Trudno te dwie publikacje porównywać, nie da się określić, która lepsza – po prostu każda jest inna, zatem jeśli planujemy rejs na Mazurach, to warto w obie te uzupełniające się książki zaopatrzyć.
„Mazury, przewodnik dla żeglarzy” Melanie Haselhorst, Kenneth Dittmann
Oficyna Wydawnicza Alma-Press 2011
Stron: 185
cena: 69,99 zł