Morskie katastrofy - współczesna technologia, wieczna ignorancja
Opisywane przez nas dotąd przypadki katastrof dotyczyły czasów dawno minionych. Od pożaru parowca “Sultana” w 1890, aż po zatopienie “Wilhelma Gustloffa” podczas II wojny światowej - wydawać by się mogło, że tego typu tragedie, z ofiarami liczonymi w tysiącach, to już melodia przeszłości. Tak się jednak składa, że do jednej z największych katastrof morskich czasu pokoju doszło już współcześnie - a konkretnie w 2002 roku.
fot. Wikipedi |
MV Le Joola - tak nazywał się prom, który przeszedł do historii jako niechlubny przykład rządowej nieodpowiedzialności. Jednostka ta powstała w Niemczech, w 1990 roku i została przeznaczona do użytku przez państwo Senegal. Trasa promu prowadziła z regionu Casamance na południu kraju, do stolicy w Dakarze. Nie inaczej było też w przypadku ostatniej, tragicznie zakończonej podróży “Le Joola”.
26 września 2002 roku statek wyruszył w swoją typową trasę z Ziguinchoru do Dakaru. Była to pierwsza podróż jednostki po trwającym blisko rok remoncie. “Le Joola” została wyposażona w wyposażenie ochronne najnowszej generacji - na nic to się jednak zdało, ponieważ na przystosowanym dla 600 osób statku znajdowało się ich ponad 1800. Niemal połowa z nich nie miała biletów, a część została zabrana z okolicznych wysp, na których nie było nawet portu. O godzinie 22 załoga jednostki informowała jeszcze, że wszystko jest w porządku. Godzinę później, po wpłynięciu w sztormową pogodę, prom przewrócił się i zatonął. Większość pasażerów przeżyłaby jednak wypadek, gdyby nie opieszałość rządowej akcji ratunkowej.
Zorganizowana pomoc dla rozbitków dotarła na miejsce wydarzenia dopiero nad ranem, następnego dnia po katastrofie. Wcześniej, wokół miejsca zdarzenia zgromadziły się łodzie lokalnych rybaków. To właśnie oni uratowali pierwszych rozbitków. Wyłowieni świadkowie mówili o dobiegających z wnętrza przewróconej jednostki wołaniach o pomoc - świadczących o tym, że wewnątrz przewróconej jednostki wciąż byli ludzie czekający na ratunek. Z 1800 pasażerów udało się jednak ocalić zaledwie 64 osoby. O godzinie 15 “Le Joola” poszła na dno, zabierając ze sobą setki osób, które nie doczekały się żadnej pomocy.
Katastrofa promu “Le Joola” wstrząsnęła światową opinią publiczną. Wypadek pokazał, że nawet najnowsze zdobycze technologii są bezsilne, jeśli nie zostaną zachowane podstawowe procedury bezpieczeństwa. W Senegalu natychmiast powołano zespół śledczy w sprawie zdarzenia. Odkryto, że choć przepełnienie statku i trudne warunki pogodowe były głównymi przyczynami katastrofy, to nie bez znaczenia były również zaniedbania przy jego utrzymaniu przez państwowych urzędników. Niektórzy z nich zostali zwolnieni lub przesunięci na inne stanowiska - nigdy nie postawiono jednak nikomu żadnych zarzutów w tej sprawie. Państwowe śledztwo zamknięto po roku, nigdy nie wskazując bezpośrenio odpowiedzialnych za jedną z największych tragedii w historii morskich podróży.
Tagi:
Le Joola,
wypadek,
katastrofa,
morskie katastrofy,
tragedia,
Senegal,
Dakar